Jest akt oskarżenia, ale też wnioski o warunkowe umorzenie postępowania w głośnej sprawie "Trójmiejskiego Marszu Równości" w Gdańsku w maju 2016 roku - dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Doszło wtedy do starć między policją a przeciwnikami ruchu LGBT, w gronie których była też gdańska radna Prawa i Sprawiedliwości Anna Kołakowska oraz jej córka.

Decyzje w tej sprawie zostały podjęte z końcem grudnia 2017 roku, jednak prokuratura do tej pory nie informowała o wynikach śledztwa.

O sprawie zrobiło się głośno, gdy interwencję policji wobec środowisk prawicowych kontrmanifestujących przeciwko legalnemu marszowi środowisk LGBT, Mariusz Błaszczak - wtedy Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji - nazwał "nieakceptowalną." Umorzono jednak śledztwo podjęte w sprawie działań policjantów. Prokurator nie dopatrzył się nieprawidłowości przy interwencji.  

Teraz swój sądowy finał znajdą starcia, do jakich doszło wtedy między policjantami a grupą kontrmanifestantów. W całym śledztwie różne zarzuty usłyszało 10 osób. Wobec części z nich zostały umorzone. Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiądzie 5 osób. 

Czterem oskarżonym zarzucono stosowanie przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania realizacji rozkazu wyparcia i rozproszenia  osób  w celu uniemożliwienia  m przedostania się w kierunku legalnej manifestacji  "Parada Równości". Dwóm zarzucono znieważenie  funkcjonariuszy policji słowami powszechnie  uznanymi  za obelżywe podczas i w związku z wykonywanymi przez nich obowiązkami służbowymi. Nadto jednemu z  oskarżonych zarzucono złożenie funkcjonariuszom policji obietnicy korzyści majątkowej w celu ich  skłonienia  do  odstąpienia od wykonywanych czynności  - tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Właśnie temu ostatniemu mężczyźnie grozi teraz najwyższa kara, do 10 lat więzienia, a oskarżonym o stosowanie przemocy wobec policjantów - do 3 lat.

Natomiast wobec Anny Kołakowskiej, gdańskiej radnej PiS i jej córki, które także usłyszały zarzuty stosowania przemocy wobec policji, prokurator skierował do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Tutaj trzeba wziąć pod uwagę sposób zachowania tych dwóch osób. One podejmowały działania, które polegały tylko na szarpaniu tarczy, jak również na napieraniu na funkcjonariuszy policji. Natomiast działanie osób objętych aktem oskarżenia poszło dalej, dlatego, że oni podejmowali działania polegające na rzucaniu kamieniami, czy rzucaniu butelkami z piwem w policjantów. Jedna z tych oskarżonych osób podejmowała też działania polegająca na uderzaniu policjantów drzewcem od flagi - tłumaczy Grażyna Wawryniuk.  

Prokurator chce także, by gdańska radna oraz jej córka zostały objęte dwuletnim okresem próby oraz by wpłaciły po 3 tysiące złotych Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. O tym czy radna i jej córka unikną procesu decydować będzie sąd, który będzie musiał rozpatrzyć wniosek prokuratury w tej sprawie.

(ph)