Obszar skażenia - tysiąc metrów kwadratowych - jest zabezpieczony przez Żandarmerię Wojskową, żołnierzy II Brygady Zmechanizowanej i policję. Może się jednak okazać, że ten teren jest większy. W Bornem Sulinowie pięć dni po wycieku z beczki z iperytem zaczęło się neutralizowanie terenu. I wiadomo, że na razie się nie skończy.

W jednym z pustych pomieszczeń w pobliżu osiedla mieszkaniowego żołnierze znaleźli nasączone iperytem gumofilce i ubrania. W czwartek odkażane będzie więc miejsce, w którym wykopano beczkę z niebezpieczną substancją. Sama beczka została już zabezpieczona i wywieziona do ostatecznej utylizacji.

Beczkę zawierającą ok. 100 litrów iperytu o ponad 90-procentowej czystości pod koniec ubiegłego tygodnia wykopali z ziemi trzej zbieracze złomu. Pojemnik znaleźli na tyłach garaży znajdujących się na obrzeżach miasta. Ponieważ mężczyźni mieli trudności z podniesieniem pojemnika, część substancji wylali z niego w miejscu, w którym beczkę znaleźli. Część zaś wyciekła w czasie toczenia jej do punktu skupu złomu, gdzie zbieracze chcieli sprzedać pojemnik. Wszyscy mężczyźni zostali poparzeni. Obecnie znajdują się w szpitalu wojskowym w Wałczu. Są w stanie ciężkim, ale stabilnym.

Iperyt to gaz o działaniu parzącym, wywołującym na skórze pęcherze i trudno gojące się rany, podrażnia też drogi oddechowe i płuca. Jego nazwa pochodzi od belgijskiej miejscowości Ypres, gdzie w 1915 r. Niemcy po raz pierwszy użyli tej substancji w warunkach bojowych. W stanie czystym iperyt jest bezbarwną, oleistą cieczą o słabym zapachu.