​Zakończyła się Akcja Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Zatoce Puckiej. Nad ranem załoga statku Oceania należącego do Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk zauważyła pustą, dryfującą łódź.

​Zakończyła się Akcja Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Zatoce Puckiej. Nad ranem załoga statku Oceania należącego do Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk zauważyła pustą, dryfującą łódź.
Zdjęcie archiwalne z 2009 r. Kuter ratowniczy "Bryza" należący do Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) płynie do portu we Władysławowie (zdjęcie ilustracyjne). /Barbara Ostrowska /PAP

W poszukiwaniach brały udział trzy pontony ratunkowe, wspomagane z powietrza śmigłowcem Marynarki Wojennej. Ratownicy przeszukiwali także brzeg.

Jak mówiła nam Mirosława Więckowska, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, dryfująca łódź to 5-metrowa, drewniana jednostka koloru niebieskiego. Na łodzi nie ma żadnych oznaczeń wskazujących, do kogo może należeć.

Więckowska podkreślała wcześniej, że nie było pewności, że ktoś w ogóle wypłynął łodzią na zatokę, w środku nie było żadnego sprzętu, np. wędkarskiego. Nie można wykluczyć, że to łódź, która - na przykład - zerwała się z cumy.

Do tej pory nie ma też zgłoszenia o zaginięciu człowieka. 

Poszukiwania już się zakończyły. Wciąż nie wiadomo, do kogo należy łódź.

(łł)