Czy głośna finasowa afera zwana kremlowską pozbawi Rosjan dostępu do

zagranicznych kredytów? Rząd Władimira Putina stara się za wszelką cenę do tego nie dopuścić. Dlatego wszyscy członkowie gabinetu w Moskwie robią co mogą, aby przekonać opinie publiczną, że zarzuty są nieprawdziwe.

"To absurd" - tak informacje, że pieniądze MFW trafiły do kieszeni członków rodziny prezydenta, skomentował Aleksander Liwszyc, odpowiedzialny za kontakty z grupą G-7. Podpiera się opiniami zagranicznych firm audytorskich, które nie doszukały się żadnych nieprawidłowości. Jeszcze dalej poszedł premier Władimir Putin. Według niego, afera ma charakter polityczny, i że komuś zależy na skompromitowaniu Rosji.

Wygląda na to, że pod tak druzgocącą krytyką zmiękli Amerykanie. Departament Skarbu wycofał się z zapowiedzi zablokowania dalszych kredytów dla Rosji.

Okazuje się też, że cała afera może bardziej zaszkodzić Clintonowi, niż Jelcynowi. Amerykańska prasa twierdzi, że prezydencka administracja ignorowała doniesienia o marnotrawieniu pieniędzy pożyczonych Moskwie. A republikanie uważają, że wiceprezydent Al Gore od dawna wiedział o przekrętach na Kremlu, ale nie ujawniał ich, aby nie podkopywać pozycji Jelcyna.