Jakub T., skazany w 2008 r. za gwałt w Anglii, odsiaduje w Polsce dożywocie. Teraz wyszły na jaw sensacyjne fakty, które podważają wiarygodność lekarza sądowego badającego ofiarę przestępstwa, poinformowała "Gazeta Wyborcza".

Okazało się, że lekarz nie pobrał próbek z miejsc intymnych kobiety i nie opisał szczegółowo jej urazów w dniu przestępstwa. Nie dostarczył też podpisanego protokołu na policję. Zrobił to dopiero 3 dni po gwałcie. W związku z tym wiele wątpliwości budzi koronny dowód w tej sprawie - porównanie DNA Tomczaka i śladów pobranych z ciała kobiety. To, że materiały różnią się między sobą jedną cechą, biegły uznał za "błąd komputerowy". Jakub T został skazany, bo nie miał alibi.

Sędziowie uznali, że to on jest na obrazie z kamer monitoringu i niesie torebkę ofiary. Stało się tak, mimo, że obraz był niewyraźny.

Kobieta zmarła w kwietniu tego roku. Polak odsiaduje wyrok dożywocia, jaką wyznaczył mu sąd w Anglii, mimo że w naszym kraju kara za taki czyn wynosi 12 lat wiezienia. Gazeta informuje, że kancelaria prawna w Anglii bada możliwość wznowienia procesu. Polski adwokat skazanego zapowiada zwrócenie się do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o wstrzymanie wykonania kary oraz poparcie prośby do prezydenta o ułaskawienie.