Ponad 1100 urzędników przybyło w minionym roku w samej służbie cywilnej - tak wynika z raportu przedstawionego na posiedzeniu rady tej instytucji. Zapowiedzi o odchudzaniu administracji nie sprawdziły się również jeżeli chodzi o tzw. wyższe stanowiska. Liczba kierowników zmniejszyła się tylko o 25 etatów.

Urząd Służby Cywilnej jest jedyną instytucją, która takie raporty ujawnia. Tego, co dzieje się w różnych agencjach czy funduszach, nie sposób sprawdzić.

Szef służby cywilnej Jan Pastwa mówi, że wzrost liczby urzędników wiąże się z nowymi zadaniami; wspomina o ochronie środowiska, weterynarii i oczywiście o niedługim wejściu Polski do Unii Europejskiej. Do samych fudszy strukturalnych i do ich obsługi potrzeba kilka tysięcy nowych osób - mówi Pastwa.

Zapewne więc urzędników wciąż będzie przybywać, a mówienie o odchudzaniu administracji, prócz zwykłej politycznej propagandy, to także apetyt samych polityków na te stanowiska.

Najlepszym przykładem - według Pastwy - jest obsada tzw. wyższych stanowisk, czyli tych, opatrzonych dopiskiem „pełniący obowiązki”. Stanowisk tych było ok. 400, teraz jest ponad 700. To oznacza, że 300 osób zostało zwolnionych z tych stanowisk, (...) a stanowiska te zostały powierzone komuś, kto przyszedł do administracji na chwilę, być może z rekomendacji politycznej - mówi Jan Pastwa.

Szefowie ministerstw odczuwają wielką niechęć do rozpisywania prawdziwych konkursów na stałych pracowników, do czego zobowiązuje ich zresztą ustawa. Dziwnie się także składa, że tymczasowość „pełniącego obowiązki” przeważnie trwa tyle, ile trwają rządy np. danego ministra.

Foto: Archiwum RMF

16:25