"Protekcjonistyczne działania Francji i zresztą Niemiec, które forsują projekt dyrektywy unijnej, która tak naprawdę wyeliminuje polskie przedsiębiorstwa transportowe z transportu międzynarodowego" - powiedział na antenie TVP Info minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Jak mówił, branża transportowa jest bardzo istotna dla polskiej gospodarki; daje 12 mld zł wypływów do budżetu i zapewnia miejsca pracy dla 100 tys. osób.

"Protekcjonistyczne działania Francji i zresztą Niemiec, które forsują projekt dyrektywy unijnej, która tak naprawdę wyeliminuje polskie przedsiębiorstwa transportowe z transportu międzynarodowego" - powiedział na antenie TVP Info minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Jak mówił, branża transportowa jest bardzo istotna dla polskiej gospodarki; daje 12 mld zł wypływów do budżetu i zapewnia miejsca pracy dla 100 tys. osób.
Andrzej Adamczyk /Marcin Obara /PAP

Szef resortu infrastruktury zapewnił, że prowadzone są w tej sprawie działania na różnym poziomie. Powiedział, że zajmuje się tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na problem zwraca uwagę premier Beata Szydło podczas rozmów z premierami rządów krajów UE, także ministerstwo infrastruktury jest w bliskim kontakcie z ministrami transportu państw UE.

Udało nam się przekonać do polskiego stanowiska - powiedział Adamczyk. Zastrzegł, że podobnego zdania są Czesi Słowacy, Irlandczycy, Hiszpanie, Litwini, Słoweńcy.

Minister powiedział, że pierwsza debata polityczna na ten temat odbędzie się w PE w grudniu; w tym miesiącu będzie spotkanie ministrów transportu państw UE, a w kolejnym miesiącu - kolejna Rada Ministrów państw UE - wyliczał.

Mam nadzieję, że ostateczny kształt dyrektywy będzie korzystny dla firm transportowych m.in. z Polski - wskazał. Przypomniał, że nasz kraj jest największym potentatem transportowym UE.

KE proponuje wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Wśród zwolenników zaostrzenia przepisów jest Francja, przeciwna jest m.in. Polska.

Premier Beata Szydło oświadczyła w czwartek, że Polska nie zmieni swojego stanowiska w sprawie pracowników delegowanych.

W piątek prezydent Francji skrytykował polski rząd za odmowę zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych. W jego ocenie ten "nowy błąd" Warszawy sprawia, że stawia się ona "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach". Macron nazwał "błędem" odmówienie przez Polskę zmiany stanowiska w sprawie rewizji dyrektywy o pracownikach delegowanych, która zdaniem prezydenta Francji prowadzi do "dumpingu socjalnego i niesprawiedliwej konkurencji".

W odpowiedzi premier Szydło podkreśliła, że prezydent Francji powinien zająć się sprawami swojego kraju; dodała, że o przyszłości Unii Europejskiej będą decydowali wszyscy członkowie Wspólnoty. Premier stwierdziła, że prezydent Francji powinien być bardziej koncyliacyjny i "podpowiedziała mu", żeby "nie rozbijał UE".