Nie ma podstaw do odwołania wiceszefa ABW Jacka Mąki, bo nie naruszył on żadnych przepisów - uznała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jej szef Krzysztof Bondaryk nie przedstawił więc premierowi żadnych wniosków personalnych.

Szef ABW przekazał premierowi informację w sprawie czynności realizowanych wobec Wojciecha S. przez Agencję, na polecenie prokuratora, w ramach śledztwa dotyczącego powoływania się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Zgodnie z wnioskiem prokuratury, w kwietniu 2008 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie dotyczące rejestracji rozmów przychodzących i wychodzących z numerów telefonów komórkowych Wojciecha S.

Utrwalania i rejestracji rozmów telefonicznych dokonywali operatorzy telekomunikacyjni bez udziału ABW. Agencja natomiast odsłuchiwała rozmowy i sporządzała z nich stenogramy, odsyłane do prokuratury. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie kopiowała i nie przechowywała żadnych dokumentów ani innych materiałów dotyczących tej kontroli rozmów - podała ABW.

Podczas realizacji tego postanowienia sądu nie stwierdzono naruszenia procedur wewnętrznych i przepisów prawa przez żadnego z funkcjonariuszy, w tym zastępcę szefa ABW ppłk. Jacka Mąkę. Również według premiera Donalda Tuska w tej sprawie nie doszło do złamania prawa:

Premier zapowiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że co roku informacja o liczbie podsłuchów ma być podawana opinii publicznej.