Aż 95 procent kolejarzy, którzy wzięli udział w referendum, chce strajku. Dojdzie do niego, jeśli związki nie dogadają się z zarządem PKP w sprawie utrzymania na dotychczasowych poziomach ulg przejazdowych dla emerytów kolejowych. Rozmowy ostatniej szansy muszą odbyć się do 28 grudnia.

Referendum w sprawie świadczeń przejazdowych rozpoczęło się w spółkach kolejowych w listopadzie. Dziś poinformowano, że średnia frekwencja wyniosła 60 procent.

Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek powiedział, że przebieg dotychczasowych rozmów z kolejowymi pracodawcami to "ewidentne prowokowanie strajku przez ministra transportu Sławomira Nowaka, by rozprawić się definitywnie ze związkami zawodowymi na kolei, które są niewygodne".

Pomoże wsparcie mediatorów?



Nastawienie pracodawców było takie, żeby porozumienia nie podpisać, podpisano protokoły, zawierające rozbieżne stanowiska. Wystąpiliśmy o mediatorów i zgodziliśmy się z góry na mediatorów, wyznaczonych przez pracodawców - oświadczył Miętek. Jak dodał, spotkanie z udziałem mediatorów powinno się odbyć nie później niż 28 grudnia, ponieważ ograniczenie ulg przejazdowych wchodzi od 1 stycznia. Walka dotyczy ostatniego uprawnienia branżowego na kolei. Świadczenia przejazdowe są wykorzystywane w ramach wykonywanej pracy, w dodatku są kupowane przez pracodawcę, a nie na koszt podatnika - podkreślił.

Przypomniał, że jeżeli mediacje pójdą w złym kierunku, to procedury sporu zbiorowego dopuszczają możliwość zorganizowania dwugodzinnego strajku ostrzegawczego. Dla nas jest to walka na śmierć i życie na polskiej kolei - zapowiedział Miętek.