Hołd Polakom, których w latach II wojny światowej zamordowali ukraińscy nacjonaliści z OUN-UPA, oddano w sobotę w Warszawie. Mija 77. rocznica tzw. krwawej niedzieli, gdy w ok. 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na polskiej ludności cywilnej.

W ceremonii złożenia wieńców i zapalenia zniczy przy Grobie Nieznanego Żołnierza, którą poprzedziła msza św. w katedrze polowej Wojska Polskiego "w intencji ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP" oraz poległych, zmarłych i żyjących żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, udział wzięli przedstawiciele rodzin kresowych - krewnych ofiar.

Na pl. Piłsudskiego kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza składali także m.in. przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, w tym minister Adam Kwiatkowski, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska, marszałek senior, były szef MON Antoni Macierewicz, szef KPRM Michał Dworczyk, wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, a także wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk. Obecni byli także weterani II wojny światowej. Uroczystość przy Grobie Nieznanego Żołnierza, która odbyła się w asyście honorowej Wojska Polskiego, przebiegła bez przemówień.

O ludobójstwie ukraińskich nacjonalistów przypomniał wcześniej w homilii w katedrze polowej WP bp Michał Janocha, który zwracając uwagę na szerokie tło historyczne wielowiekowych i trudnych relacji polsko-ukraińskich, odniósł się również do obecnych stosunków Polaków z Ukraińcami.

Nasze sąsiedzkie relacje polsko-ukraińskie nigdy nie były tak dobre jak w tej chwili. Jest wolna Polska, jest wolna Ukraina i jest bardzo wiele bolesnych spraw, ale zaczynamy o tym rozmawiać - mówił biskup, zwracając także uwagę na potrzebę polsko-ukraińskiego pojednania, którą wyraża chrześcijańska modlitwa "Ojcze nasz" z jej słowami: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

Do współczesnych relacji polsko-ukraińskich w rozmowie z PAP odniosła się również wieloletnia badaczka zbrodni wołyńsko-galicyjskiej Ewa Siemaszko, która nie zgodziła się z tezą, że obecne stosunki między Polakami a Ukraińcami można uznać za wzorowe.

Oczywiście, nie prowadzimy żadnych walk; Ukraińcy przyjeżdżają do Polski, pracują, ale jeśli chodzi o pamięć o ofiarach ludobójstwa, to ze strony Ukrainy jest tama. Tama, zarówno mówienia o tym otwarcie, ale przede wszystkim niemożność dokonywania ekshumacji szczątków ofiar, dokonywaniach godnych ich pochówków i stawiania znaków pamięci - podkreśliła.

Uroczystości upamiętnienia ofiar OUN-UPA i żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK zaplanowano również przy skwerze Wołyńskim na warszawskim Żoliborzu, gdzie stoi odsłonięty w 2013 r. - w 70. rocznicę apogeum zbrodni - pomnik ofiar oraz wzniesiony wcześniej pomnik 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. To 11 wysokich kolumn w kształcie gromnic, które symbolizują jedenaście powiatów przedwojennego województwa wołyńskiego II Rzeczypospolitej.

Masowa eksterminacja polskiej ludności

11 lipca jest Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej, ustanowionym na mocy uchwały Sejmu w lipcu 2016 r. W ustawie wyrażono też wdzięczność wobec tzw. sprawiedliwych Ukraińców, którzy odmawiali udziału w mordach i ratowali Polaków.

Dzień pamięci ofiar OUN-UPA ma na celu upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej i innych mordów dokonanych na obywatelach II RP przez ukraińskich nacjonalistów w czasie II wojny światowej. Wspomnienie przypada 11 lipca 1943 r., w rocznicę tzw. krwawej niedzieli, będącej punktem kulminacyjnym masowych eksterminacji polskiej ludności cywilnej na Wołyniu przez OUN, UPA, wspieranych przez lokalną ludność ukraińską.

Tego dnia oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii dokonały skoordynowanego ataku na ok. 100 polskich miejscowości, głównie w powiatach kowelskim, horochowskim i włodzimierskim. W ocenie badaczy tylko 11 lipca 1943 r. mogło zginąć ok. osiem tys. Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas mszy św. i nabożeństw.

Poza Wołyniem ludobójcza czystka etniczna (określana także wprost jako ludobójstwo) dotknęła także inne okupowane przez Niemców województwa południowo-wschodnie II Rzeczypospolitej: lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie - zwane Małopolską Wschodnią lub Galicją Wschodnią. Na tych terenach masowe rzezie Polaków nasiliły się w 1944 r. Według szacunków IPN w latach 1943-1945 członkowie OUN-UPA zamordowali ok. 100 tys. Polaków (podawane są też wyższe szacunki).

W odpowiedzi na zbrodnie dokonywane na polskiej ludności cywilnej polskie podziemie zbrojne podjęło akcje odwetowe. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar; część ofiar zginęła z rąk UPA, za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.

Z powodu zbrodni wołyńsko-galicyjskiej Polskę i Ukrainę do dziś dzieli różna pamięć o roli OUN-UPA. O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny masowy ruch oporu wobec Związku Sowieckiego), a nie antypolskie.