74-letni turysta z Bielska-Białej zginął w rejonie Podlesic na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Mężczyzna, który był bardzo doświadczonym i świetnie wyekwipowanym turystą, doznał obrażeń głowy, prawdopodobnie po poślizgnięciu się i upadku ze skały. Jego ciało odnaleziono po trzech dniach poszukiwań.

Zaginięcie turysty zgłosiła przed trzema dniami jego żona. Nie była w stanie określić miejsca, w które udał się jej mąż. Mówiła jedynie o częściach Jury, które najbardziej lubił. Mężczyznę znaleziono w końcu rejonie Podlesic.

Według ratowników, do wypadku mogły się przyczynić pozostałości zimowych gwałtownych opadów śniegu i oblodzeń - w lasach ciągle jest bardzo wiele połamanych drzew, a wiele szlaków jest nie do przejścia. W miejsce, gdzie znaleziono ofiarę, nie było można dojechać quadami. Jest wielce prawdopodobne, że próbując obejść szlak mężczyzna wszedł na skały Góry Apteki, poślizgnął się i spadł. Po wypadku przeszedł jeszcze jakąś odległość, po czym opadł z sił - powiedział rzecznik Grupy Jurajskiej GOPR Piotr van der Coghen.

Mężczyzna doznał poważnych obrażeń głowy, stracił dużo krwi. Mimo że był świetnie wyposażony, miał w plecaku np. apteczkę, nie zabrał z domu telefonu komórkowego, dzięki któremu mógłby wezwać pomoc.