Kolejne trzy ciała znaleźli wczoraj strażacy pod gruzami zawalonej w sobotę hali targowej w Katowicach. Tym samym liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 65. Pod zgliszczami może znajdować się kilka lub nawet kilkanaście ciał.

Pierwsze ciała znaleziono po południu. Tuż przed godz. 13 jeden z psów coś poczuł. Strażacy wycięli więc otwór, wprowadzili kamerę wziernikową i zobaczyli rękę kolejnej ofiary. Ciało jest przysypane, wręcz przygwożdżone stertą metalu. Kilkanaście minut później znaleziono kolejne zwłoki. Ciało 65. ofiary strażacy znaleźli wieczorem. To poszukiwany obywatel Węgier.

Strażacy nie wykluczają, że nadal pod gruzowiskiem może być nawet kilkanaście ciał. Akcja jest niebezpieczna, bo szkielet budynku grozi zawaleniem: My obserwujemy stale, że przechylają się niektóre konstrukcje tego budynku. Inspektorzy nadzoru budowlanego zakazali nam jakiegokolwiek poruszania się pod tą niezawaloną jeszcze częścią budynku ze względu na już zachwianą statykę. Dlatego wykonując tam te zadania strażacy robią je z największym ryzykiem - mówił RMF komendant śląskiej straży pożarnej Janusz Skulich.

O tym, co działo wczoraj wieczorem w strefie zero, reporter RMF Marek Balawajder rozmawiał z Januszem Skulichem, komendantem śląskiej straży pożarnej:

Przez całe przedpołudnie na miejscu tragedii pracowały ekipy dochodzeniowo-śledcze. Potem na miejsce wkroczyli strażacy. Zespoły biegłych, prokuratorów, członków specjalnej komisji rozpoczęły analizowanie zebranego materiału. Specjaliści przejrzą kilka tysięcy zdjęć, kilkadziesiąt minut filmów, setki ekspertyz. To wszystko ma im pomóc ustalić przyczyny katastrofy.