Na trzy miesiące sąd aresztował rodziców niemowlaka, który z obrażeniami trafił do szpitala. Prokuratura postawiła ojcu dziecka m.in. zarzut usiłowania zabójstwa, a matce narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Na trzy miesiące sąd aresztował rodziców niemowlaka, który z obrażeniami trafił do szpitala. Prokuratura postawiła ojcu dziecka m.in. zarzut usiłowania zabójstwa, a matce narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zdj. ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

O zastosowaniu aresztu poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

W ubiegłym piątek wieczorem 6-miesięczne dziecko z obrażeniami głowy trafiło do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Przeszło tam operację usuwania krwiaka. Badający chłopca lekarz stwierdził, że obrażenia mogą być wynikiem pobicia. Powiadomiono policję.

W związku z tą sprawą zatrzymano 21-letnią matkę chłopca i 41-letniego ojca, którzy mieszkają w okolicach Żychlina.

Kutnowska prokuratura, która prowadzi w tej sprawie śledztwo, postawiła ojcu zarzuty usiłowania zabójstwa chłopca, znęcania się nad nim ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Natomiast matce - zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Z ustaleń śledczych wynika, że prawdopodobnie od połowy marca dziecko było przez mężczyznę potrząsane i bite po głowie. Niemowlak miał sińce i otarcia naskórka na szyi, twarzy i tułowiu, złamania trzech żeber, stłuczenia płuc i krwiaki podpajęczynówkowe. W następstwie pobicia doszło do powstania krwiaków i obrzęku mózgu. Obrażenia te stanowiły ciężki uszczerbek na zdrowiu.

Według śledczych mężczyzna, zadający uderzenia z dużą siłą w głowę niemowlaka, powinien liczyć się ze śmiercią dziecka, stąd zarzut usiłowania zabójstwa. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów. Wyjaśnił, że nie bił chłopca i nie wie, skąd się wzięły obrażenia. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.

Zdaniem prokuratury, wszystko wskazuje na to, że kobieta nie reagowała na przemoc i nie podjęła działań, które pozwoliłyby na wyeliminowanie zagrożenia. Grozi jej do pięciu lat więzienia.

(az)