Jak co roku, dziesiątki tysięcy osób przyszły do Parku Pokoju w Hiroszimie, by uczcić pamięć ponad 220 tys. ofiar amerykańskiej bomby atomowej. Dokładnie 57 lat temu, o 08.15 czasu lokalnego, bombowiec B-29 „Enola Gay” zrzucił na Hiroszimę pierwszy ładunek nuklearny. Trzy dni później druga bomba spadła na Nagasaki, po kolejnych sześciu dobach Japończycy się poddali.

W dzisiejszej ceremonii uczestniczyli politycy, dygnitarze, dzieci oraz ludzie, którzy przeżyli tragedię. Jak zwykle zabrzmiał Dzwon Pokoju, a zebrani uczcili minutą ciszy pamięć ofiar. Burmistrz Hiroszimy apelował do świata o powstrzymanie zbrojeń nuklearnych i zaprosił do swego miasta prezydenta USA George'a W. Busha, by - jak powiedział - amerykański przywódca na własne oczy przekonał się, jak niszczycielskie skutki może mieć broń jądrowa.

6 sierpnia 1945 roku amerykańska latająca forteca B-29 zrzuciła na Hiroszimę bombę uranową o niszczącej sile równej eksplozji 20 tys. ton trotylu. Zanim załoga bombowca "Enola Gay" wróciła na lotnisko w Tinianie - jednej z wysp archipelagu Marianów - w Hiroszimie zginęło 70 tys. ludzi. Kolejne 120 tys. umarło w wyniku poparzeń i skutków choroby popromiennej. Jednak skutki eksplozji sprzed 57 lat do dziś powiększają liczbę ofiar. Było to pierwsze w historii bojowe zastosowanie broni nuklearnej.

Trzy dni później, 9 sierpnia, kolejną bombę, tym razem plutonową Amerykanie zrzucili na Nagasaki. Zginęło 100 tys. mieszkańców.

foto RMF

11:15