Były senator Henryk Stokłosa, skazany w lutym na osiem lat pozbawienia wolności za korumpowanie urzędników, będzie mógł opuścić areszt po wpłaceniu 5 mln złoyuch kaucji. Tak zadecydował Sąd Apelacyjny w Poznaniu.

Sąd postanowił uchylić areszt, kiedy oskarżony wpłaci 5 mln zł poręczenia majątkowego. W momencie opuszczenia aresztu wobec Henryka S. będzie zastosowany dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju - mówi Elżbieta Fijałkowska, rzeczniczka Sadu Apelacyjnego w Poznaniu. Po opuszczeniu aresztu Stokłosa będzie musiał stawiać się dwa razy w tygodniu na policji, powiadamiać o planowanych wyjazdach i nie będzie mógł wyjeżdżać za granicę.

W lutym Sąd Okręgowy w Poznaniu nieprawomocnym wyrokiem skazał Stokłosę na karę ośmiu lat pozbawienia wolności i 600 tys. zł grzywny. Ze względu na zabezpieczenie dalszego przebiegu sprawy, wysoki wyrok oraz ryzyko ewentualnej ucieczki skazanego sąd postanowił aresztować Stokłosę na sześć miesięcy.

Sąd Apelacyjny zgodził się z naszą argumentacją, że do zastosowania aresztu nie wystarczy sama przesłanka orzeczonej surowej kary. Postawa pana Stokłosy w toku postępowania sądowego była wzorowa i nie dała podstaw sądzenia, że to się zmieni po orzeczeniu wysokiej kary - mówi Adam Zwierzyński, adwokat Stokłosy.

Obecnie na koncie sądowym leży zabezpieczenie majątkowe - w wysokości 3 mln zł - za zwolnienie Stokłosy z aresztu w 2008 r. Kiedy rodzina byłego senatora wpłaci brakujące 2 mln zł, Stokłosa będzie mógł wyjść na wolność.

Pieniądze zostaną, albo już zostały, przelane. Jak zostaną zaksięgowane i decyzja sądu trafi fizycznie do aresztu w Potulicach, to szef wyjdzie z aresztu we wtorek - powiedział Marek Barabasz, rzecznik Stokłosy.

Do więzienia za łapówki

Stokłosa, który posiada m.in. firmy przetwórstwa rolno-spożywczego, został skazany za to, że w latach 1989-2005 uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów (mają już oddzielny proces), a także z sędzią sądu administracyjnego z Poznania.

Stokłosa miał dawać urzędnikom łapówki w postaci alkoholu i wędlin wartości od kilkuset do kilku tysięcy złotych oraz gotówkę w wysokości od 10 tys. do 100 tys. zł - w zależności od kwoty umorzeń podatkowych, które otrzymywał. Łapówki od Stokłosy otrzymywali wysocy rangą urzędnicy Ministerstwa Finansów - Sławomir M. (b. szef departamentu podatków bezpośrednich) oraz Andrzej Ż. (też był dyrektorem tego departamentu). Łącznie dostali prawie 150 tys. zł łapówek i korzyści majątkowych.

W zamian za łapówki podejmowali korzystne dla Stokłosy decyzje podatkowe; Skarb Państwa miał stracić na tych decyzjach 14,6 mln zł. Przy wydawaniu wyroku dotyczącego korupcji sąd nie mógł orzec o przepadku łapówek na rzecz Skarbu Państwa, ponieważ w momencie popełnienia przestępstwa w kodeksie karnym nie było stosownych przepisów. Wprowadzono je dopiero później.

Stokłosa został także skazany za bezprawne więzienie i bicie swoich pracowników z zakładu utylizacji odpadów poubojowych Farmutil, którzy mieli go okradać, a także wyłudzenia pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej oraz utrudnianie pracy policji w sprawie postępowania dotyczącego zatrucia środowiska naturalnego.