Sprawa 5-latki, która wczoraj zaginęła w Rumi na Pomorzu, może trafić do prokuratury - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Kuba Kaługa. Policja sprawdza, czy dziecko nie zostało narażone na niebezpieczeństwo. Wczorajsze zaginięcie było wprawdzie pierwszym oficjalnie zgłoszonym na policję, ale są sygnały, że był to już kolejny raz, gdy 5-latka zniknęła.

Chodzić może nawet o cztery inne tego typu incydenty. Z informacji naszego reportera wynika, że dziewczynka, przez nikogo niezauważona, kilka razy samodzielnie opuszczała przydomowe podwórko. Niekiedy miała wracać do domu sama, czasem zaś mieli ją przyprowadzać sąsiedzi.

Policja weryfikuje obecnie wszystkie te informacje.

5-latka zaginęła wczoraj rano, wcześniej bawiła się sama na podwórku przy domu. Kiedy zniknęła, przez ponad 5 godzin szukało jej kilkudziesięciu policjantów. Tuż po godzinie 15 przekazano informację, że dziecko odnalazło się dwa kilometry od domu, na dworcu w Rumi. Wszystko wskazuje na to, że 5-latka sama pokonała ten dystans.

Samotnym dzieckiem zainteresowała się kobieta, która przechodziła akurat przez dworzec. Najpierw próbowała rozmawiać z dziewczynką, a po chwili zadzwoniła na policję. Patrol przyjechał na miejsce razem z matką 5-latki.

(edbie)