Co najmniej 40 osób zginęło w serii zamachów bombowych, które w nocy wstrząsnęły Casablanką w Maroku. Ponad 60 osób jest rannych. Wśród ofiar jest prawdopodobnie 10 zamachowców-samobójców.

Eksplodowały trzy samochody-pułapki wyładowane materiałami wybuchowymi. Czwarty z serii ataków przeprowadził prawdopodobnie zamachowiec-samobójca, który wysadził się w powietrze. Zniszczony został belgijski konsulat, hiszpańska restauracja, centrum społeczności żydowskiej, żydowski cmentarz i jeden z hoteli.

Po zamachach w Casablance policja marokańska zorganizowała blokady drogowe na wszystkich szosach prowadzących do miasta. Z pobliskich miejscowości ściągnięto do Casablanki dodatkowe karetki pogotowia. W całym mieście natychmiast pozamykano restauracje, bary i nocne kluby.

Jak informują marokańskie media, powołując się na przedstawicieli władz, policja aresztowała 3 podejrzanych. Nie ujawniono jednak dalszych szczegółów. Wiadomo jedynie, iż aresztowane osoby to prawdopodobnie obywatele Maroka. Władze, nie wymieniając z nazwy al-Qaedy stwierdziły, że atak nosił wszelkie znamiona międzynarodowego terroryzmu.

Waszyngton stwierdził, iż skoordynowane zamachy świadczą o tym, że można je przypisać terrorystom z organizacji Osamy bin Ladena. Do zamachów w Casablance doszło zaledwie 4 dni po serii samobójczych ataków w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie, w których zginęły 34 osoby, a prawie 200 zostało rannych.

W Maroku nie było żadnego zamachu terrorystycznego od 1994 roku, od czasu ataku w Marakeszu. Kraj ten jednak stał się potencjalnym celem po tym, jak zdecydowanie poparł Stany Zjednoczone w wojnie z terroryzmem.

Po ataku na Irak Król Maroka Mohammed VI wyraził obawy, że wojna może pobudzić w jego kraju islamski ruch fundamentalistyczny. Casablanca jest ośrodkiem gospodarczym Maroka i leży na wybrzeżu Morza Śródziemnego, około stu kilometrów od Rabatu.

foto Archiwum RMF

10:00