Po informacjach reporterów RMF FM, urzędnicy ustalili wreszcie kto zapłaci za zmiany w ruchu na krakowskich ulicach w przyszłym tygodniu. 30 tysięcy złotych na reorganizację z okazji szczytu Grupy Wyszehradzkiej 4 czerwca wyłoży urząd wojewódzki, który wcześniej spierał się o to z Kancelarią Premiera.

Policja już przygotowuje zmiany, które będą obowiązywać od 3 czerwca. Zamknięte będą m.in. okolice Wawelu. To nie jedyne utrudnienia, na które powinni się przygotować krakowianie. Zgłoszono także sześć demonstracji. Najliczniejsza manifestacja, jaka została zgłoszona, to manifestacja organizacji anarchistycznej - mówi Adam Młot, pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw bezpieczeństwa:

Gdyby nie doszło do zgody, Kraków czekałby gigantyczny organizacyjny chaos. Wiadomo, że goście będą spać w dwóch hotelach, a główne uroczystości odbędą się na Wawelu. Ale aż do dziś nikt nie zadbał o to, by zmienić zasady poruszania się po mieście. Taki plan powinna przygotować Kancelaria Premiera i urząd wojewódzki w Krakowie, organizatorzy obchodów. Według przepisów już na tydzień przed planowanymi zmianami powinny pojawić się nowe znaki drogowe; na przykład zakazu zatrzymywania, czy informacje o zamkniętych ulicach.

Ustaliliśmy, że urząd wojewódzki zwrócił się do zarządcy dróg o wyłączenie z ruchu kilku kluczowych ulic w centrum Krakowa, ale nie przedstawił planów. Za to trzeba zapłacić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale najwyraźniej nikt nie chciał tego zrobić. Spór o to, kto za to zapłaci toczył się na najwyższym szczeblu. Posłuchaj relacji naszego reportera Krzysztofa Zasady:

Dla mieszkańców była groźba kompletnego chaosu komunikacyjnego. Na szczęście w końcu osiągnięto porozumienie.