W białostockiej policji powołano specjalną grupę w związku z wydarzeniami podczas Marszu Równości w Białymstoku. Funkcjonariusze z Białegostoku ustalili już tożsamość 52 osób związanych z incydentami, zatrzymano 37 osób - dowiedział się reporter RMF FM.

Pierwszy Marsz Równości przeszedł w sobotę po południu ulicami miasta pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.

W rozmowie z TVN 24 we wtorek rano gen. Szymczyk przekazał, że w ręce policji trafiło już 36 osób w tej sprawie. Cały czas, również dzisiaj w nocy, trwa intensywna praca nad zabezpieczonym materiałem z monitoringów - powiedział.
Jednym z efektów działań policji jest ujawnienie zdarzenia, które nie zostało zgłoszone do policji. Okazało się że w trakcie marszu jeden z dziennikarzy jednej z redakcji został zaatakowany przez chuligana. To wyłapali policjanci z materiału filmowego. Dotarliśmy do pana redaktora, dopiero wtedy przyjęliśmy jego zawiadomienie o przestępstwie - relacjonował komendant. 

Jak dowiedział się reporter RMF FM, sprawca ataku na dziennikarza też został już zatrzymany. 31-latek z Białegostoku jest 37. osobą zatrzymaną przez mundurowych w związku z zajściami w czasie Marszu Równości. 

Podsumowując - po sobotnim marszu równości cztery osoby usłyszały już zarzuty, pozostali otrzymali mandaty. Policjanci w dalszym ciągu analizują zapis monitoringu m.in. z helikoptera straży granicznej. Osoby, które mają nagrania wideo, na których widać łamanie prawa mogą anonimowo przekazywać je do wydziału kryminalnego miejskiej albo wojewódzkiej komendy policji w Białymstoku.

Opracowanie: