Aż 80 dzieci w Łódzkiem znalazło nowe rodziny w 2015 roku - to najlepszy wynik w 4-letniej działalności Regionalnego Ośrodka Adopcyjnego w Łodzi. W województwie na adopcję nadal czeka jednak około 200 dzieci. Powodem jest m.in. niezbędny, dokładny proces weryfikacji przyszłych rodziców.

Kandydaci na rodziców adopcyjnych odbywają kilka spotkań z pedagogiem, który stara się ocenić np. wzorce osobowe wyniesione z domu. Dziecko swoje już przeszło i dlatego my jesteśmy bardzo surowi w ocenie kandydatów - zastrzega dyrektor Regionalnego Ośrodka Adopcyjnego w Łodzi Anna Wysocka-Stasiak. Nie chcemy dziecka narażać na to, że po raz kolejny przeżyje traumę porzucenia; że państwo nie dogadają się między sobą albo sobie nie poradzą i powiedzą: "Dziękujemy, bo mamy kłopoty, z którymi sobie nie dajemy rady". Kandydaci przechodzą też testy psychologiczne, które badają osobowość; są również takie, które badają sposoby radzenia sobie w sytuacjach trudnych oraz sposób postrzegania świata - dodaje.

Diagnozowanie kandydatów jest konieczne, żeby ocenić kompetencje przyszłych rodziców adopcyjnych. Sprawdzane są m.in. wzorce ról osobowych wyniesione z rodzin; to, jak kandydaci na rodziców adopcyjnych radzą sobie z trudnościami; czy akceptują jawność adopcji i czy pogodzili się z niemożnością posiadania dziecka biologicznego, czy może ciągle są jeszcze w czasie żałoby. To są bardzo trudne dla nich sytuacje - przyznaje ze zrozumieniem dyrektor Wysocka-Stasiak. Często są to decyzje, nad którymi zastanawiali się nieraz miesiącami i latami, zanim zdecydowali się przyjść do ośrodka. Musimy to uszanować, ale równocześnie musimy mieć pewność, że dziecko adopcyjne w tej rodzinie nie będzie zastępować im tego utraconego, nie będzie ratunkiem dla ich związku, bo to dziecko jest wartością samą w sobie i zasługuje na miłość - tłumaczy.

Kolejnym krokiem jest szkolenie na rodziców adopcyjnych, bo muszą oni wiedzieć, czym różni się rodzicielstwo adopcyjne od rodzicielstwa naturalnego. O tych różnicach nie wiedzą również specjaliści, działający w obszarze pomocy dziecku i rodzinie - zauważa dyrektor. Z tego później biorą się błędy diagnozujących problemy dziecka, bo podejrzewają początki autyzmu, zaburzenia zachowania, a nie biorą pod uwagę faktu, że dziecko przeżyło traumę porzucenia, traumę separacyjną - mówi.

Czasem także trudno jest znaleźć wszystkie informacje o dziecku, bo np. mama przyjechała do Łodzi z Poznania, urodziła w szpitalu Centrum Zdrowia Matki Polki i uciekła. Jak wtedy dowiedzieć się czegoś o dziecku? Centrum adopcyjne przygotowało ankietę, którą wysłało do szpitali. Jest tam prośba o pomoc w ustaleniu różnych informacji, skierowana do matek. Pracownicy placówek dają je tym kobietom, które deklarują, że nie chcą wychowywać dziecka. Prosimy kobiety, aby opowiedziały o tym, jak wygląda ojciec (jeżeli to wiedzą), jakie choroby były w rodzinie - opowiada dyrektor Wysocka-Stasiak. Choroby to jeden z elementów, z którym przyszli rodzice dziecka być może będą musieli się liczyć. Pytamy też, czy dziecko ma rodzeństwo, bo w przyszłości może będzie chciało się (z nim) spotkać - zaznacza.

Te ankiety wracają do nas wypełnione, bo okazuje się, że mamy naprawdę najczęściej chcą dla tego dziecka jak najlepiej i dlatego mówią to, co wiedzą i co jest tylko możliwe do ujawnienia - dodaje dyrektor.

Czasem jednak ośrodek musi sam poszukiwać informacji o matce biologicznej. Wtedy prosi szpital o dodatkową wiedzę: czy matka piła w ciąży, czy w okresie ciąży była pod opieką lekarza. Rodzice adopcyjni muszą liczyć się z tym, że w przyszłości może ujawnić się u dziecka jakiś deficyt, którego ośrodek nie rozpoznał na początku.

W ubiegłym roku na ponad 400 rodzin-kandydatów łódzki ośrodek odrzucił niemal 30. Nie było przypadku, aby rodzina, która dostała dziecko pod opiekę, wycofała się z adopcji. Najszybciej nowych rodziców zyskują dzieci małe i zdrowe. One zwykle czekają na adopcję miesiąc, dwa.

W skali kraju jest ponad półtora tysiąca dzieci, które czekają na znalezienie rodziców.

(abs)