Platforma Obywatelska - 25 mandatów. PiS - 15. Koalicja SLD-UP – 7. PSL – 3. To oficjalne wyniki wyborów do europarlamentu. Kurski, Ziobro, Zemke, Cymański, Olejniczak, Kalinowski - to świeżo upieczeni parlamentarzyści, którzy znikną z polskiego Sejmu. Wśród 50 nowo wybranych jest w sumie 17 obecnych posłów.

To, na ilu jeszcze posiedzeniach na Wiejskiej będą musieli się pokazać nowi europarlamentarzyści, zależy teraz od drukarzy. Za moment w pełni oficjalnego wyboru do Parlamentu Europejskiego uznaje się ten, w którym nazwiska wyjeżdżających do Brukseli i Strasburga szczęśliwców pojawią się w Dzienniku Ustaw. Ten zostanie zapewne wydrukowany lada dzień, a ponieważ następne posiedzenie Sejmu planowane jest dopiero na końcówkę przyszłego tygodnia, to najpewniej Ziobro, Olejczniczak i inni, jeśli przyjadą na Wiejską, to po to by się spakować.

W tym czasie będzie też trwało werbowanie ich następców. Teoretycznie operacja jest prosta, bo na miejsce tracącego mandat automatycznie wchodzi następna osoba z listy. Zdarzało się już jednak, że tego następcę trudno było namaścić, ponieważ wszyscy, którym mandat proponowano odmawiali i trzeba było szukać kolejnych.

Poseł „no name” zastąpi nowego eurodeputowanego w Sejmie

Nawet same partie mają problem z ustaleniem, kto wejdzie na miejsce posłów, którzy odejdą do Parlamentu Europejskiego:

Borkowski za Kalinowskiego, Kurszewska za Nistrasa, Pawłowski za Olejniczaka. Najwięcej nowych twarzy do Sejmu wprowadzi PiS, bo też najwięcej znanych i rozpoznawalnych rzucono tam na listy do europarlamentu. Zbigniewa Ziobrę zastąpi Zbysław Owczarski z Miechowa. Ziobro był pewniakiem, więc jego następca już kilka tygodni temu sprawdzał swój wynik wyborczy:

Drugi raz, w ten sam sposób, taki rezerwowy mandat zdobyła Daniela Chrabkiewicz z Pomorza. Teraz pani doktor zastąpi Jacka Kurskiego:

Na tych przetasowaniach w sejmowych ławach zyskuje PiS. Dostanie od Platformy jeden mandat, bo do Brukseli jako polityk PO pojechał Paweł Zalewski. Do Sejmu wszedł jednak z listy PiS.