Niecodzienne wezwanie otrzymali wielkopolscy strażacy: najprawdopodobniej w wyniku uderzenia pioruna w miejscowości Ciołkowo w powiecie gostyńskim zapaliło się śmigło wiatraka. Stało się to na wysokości około 160 metrów - poza zasięgiem strażackiego sprzętu, zapadła więc decyzja o wezwaniu do akcji gaśniczej śmigłowca z Bielska-Białej.

Zgłoszenie o pożarze strażacy otrzymali około godziny 18:30, na miejsce wysłano w sumie 16 jednostek straży z powiatów gostyńskiego i rawickiego oraz Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego z Poznania.

Po godzinie 23:00 oficer prasowy wielkopolskiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej bryg. Sławomir Brandt przekazał jednak, że strażacy nie byli w stanie ugasić śmigła wiatraka.

"W tym momencie pożar mamy na wysokości 160 metrów. Jest to poza zasięgiem naszego sprzętu, nawet poza zasięgiem najwyższego w Wielkopolsce wysięgnika poznańskiej Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wysokościowego, który był wykorzystywany np. w czasie gaszenia pożaru katedry w Gorzowie Wielkopolskim" - relacjonował.

Jak zaznaczył: "Jedynym na chwilę obecną rozsądnym - z uwagi na bezpieczeństwo ratowników - rozwiązaniem jest użycie śmigłowca".

"Niestety nie ma zbyt wielu śmigłowców, które mają podwieszane zbiorniki na wodę i mają możliwość latania w nocy. Przed północą wyruszy tu śmigłowiec z Bielska-Białej. Jego przylot jest planowany około godziny 01:00 w nocy. Będzie podejmował próbę zrzucenia wody" - zapowiedział Sławomir Brandt.

Dodał, że "ułożenie łopat tego wiatraka jest dla nas korzystne i ten pożar nie rozwija się zbyt dynamicznie. Nie wieje zbyt intensywnie, więc to śmigło powoli się wypala".