15-letni chłopiec siedział za kierownicą samochodu, który wczoraj wieczorem dachował w Rybniku. Pasażerami auta byli jego rok starszy kolega i dwaj 13-latkowie. Wszyscy wyszli z wypadku bez szwanku. Sprawą ma zająć się sąd rodzinny.

Jak ustaliła rybnicka policja, auto prowadzone przez 15-latka - prawdopodobnie z powodu nadmiernej prędkości - uderzyło w krawężnik. Wypadło z drogi, a następnie przekoziołkowało, lądując na dachu.

Po wypadku dwaj nastoletni pasażerowie samochodu uciekli. Wrócili, gdy policjanci ustalili okoliczności zdarzenia. Chłopcy byli trzeźwi - przebadano ich pod tym kątem w obecności rodziców. Wszyscy trafili do szpitala na badania. Nie odnieśli poważniejszych obrażeń.

Jak poinformowała oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Rybniku Bogusława Kobeszko, 15-latek kierował autem swoich rodziców, a kolegom zaproponował przejażdżkę. Po ustaleniu wszystkich okoliczności sprawy policjanci przekażą ją sądowi rodzinnemu, który zdecyduje, czy chłopiec poniesie konsekwencje swojego czynu.