Co najmniej 11 osób zginęło, a 32 zostały ranne w eksplozji samochodu-pułapki przed budynkiem ambasady Jordanii w Bagdadzie. Tuż po wybuchu tłumy Irakijczyków wtargnęły na teren ambasady, drąc jordańską flagę, zrywając i paląc portrety króla Abdullaha i jego ojca, króla Husajna.

Po eksplozji na miejsce przybył patrol amerykański - dwa czołgi i sześć pojazdów pancernych. Żołnierze przejęli kontrolę nad budynkiem. Cały teren został otoczony i na miejsce nie wpuszczono dziennikarzy. Agencja Associated Press napisała, iż wśród rannych prawdopodobnie są też pracownicy ambasady, znajdujący się w środku budynku.

Jordania poparła amerykańską interwencję w Iraku - stąd też znalazła się na celowniku antyamerykańskiego irackiego ruchu oporu. W zeszłym tygodniu król Abdullah udzielił jednak "humanitarnego azylu" dwu córkom Saddama Husajna, które przyjechały do Jordanii z Bagdadu.

16:25