Puszka z 10 kilogramami materiału wybuchowego zaginęła rano w kopalni w Mysłowicach – poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, Edyta Tomaszewska. Ta ilość metanitu wystarczyłaby np. do wysadzenia w powietrze średniej wielkości budynku.

Metanit używany jest m.in. przy robotach strzałowych w kopalniach węgla kamiennego w warunkach zagrożenia wybuchami metanu lub pyłu węglowego.

Mysłowiccy górnicy pobrali z magazynu puszkę z dziesięcioma kilogramami metanitu. Mieli prowadzić roboty na poziomie 665 metrów. Na miejscu stwierdzili jednak, że nie mają przy sobie pobranej puszki. Wstępne poszukiwania nie przyniosły efektów. Od rana policjanci i przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach próbują ustalić, kiedy i jak puszka mogła zaginąć.

Jak podkreśla dyrektor kopalni doświadczalnej "Barbara" w Mikołowie, która zajmuje się m.in. bezpieczeństwem i zwalczaniem zagrożeń gazowych i pyłowych w górnictwie, Krzysztof Cybulski, używanie materiałów wybuchowych w górnictwie jest obwarowane szczegółowymi przepisami. Określają one na przykład zasady ich pobierania i odpowiedzialności osób, którym zostają powierzone.

Policjanci zauważają natomiast, że w ujawnianych nielegalnych arsenałach - również przestępczych - znajdują się czasem górnicze materiały wybuchowe.

W jednym z takich przypadków, który miał miejsce w marcu 2007 roku, mysłowicka policja zatrzymała 31-letniego mieszkańca miasta, który przechowywał materiały wybuchowe w szafce na ubranie na terenie lakierni samochodowej. Znalezione prawie cztery kilogramy dynamitu i metanitu oraz zapalniki elektryczne zostały najprawdopodobniej skradzione z kopalni.

Za nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych może grozić kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Jeśli natomiast prokuratorzy uznają, że sposób ich przechowywania mógł zagrażać życiu lub zdrowiu wielu osób, posiadacz materiałów musi się liczyć z wyrokiem nawet dziesięciu lat więzienia.