Jeszcze w czwartek powinna być opinia lekarza na temat stanu zdrowia 1,5-rocznego chłopca, który we wtorek wypadł z drugiego piętra kamienicy w Łodzi - dowiedziała się dziennikarka RMF FM, Agnieszka Wyderka. 26-letnia matka odpowiada za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo.

Początkowo obydwoje rodzice byli zatrzymani w tej sprawie do wyjaśnienia. 36-letni mężczyzna po przesłuchaniu został zwolniony, a kobieta usłyszała zarzut narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo, w sytuacji, gdy ciążył na niej szczególny obowiązek opieki nad synem - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania. W chwili wypadku ojca nie było w domu - wyszedł do sklepu - dlatego tylko matka usłyszała zarzut - dodaje prokurator.

Oboje zostali jednak przebadani na obecność alkoholu w organizmie; byli trzeźwi. Krew kobiety będzie jeszcze przebadana na obecność dopalaczy. Matce grozi do 5 lat więzienia, a teraz ma policyjny dozór.

Co wydarzyło się w mieszkaniu? Chłopczyk prawdopodobnie wspiął się na fotel, który stał przy oknie i wypadł na ulicę. W tym czasie w mieszkaniu była matka (która opiekowała się 2-miesięczną córką i 1,5-rocznym synem) i jej koleżanka. To właśnie znajoma znalazła dziecko, gdy zeszła na dół do swojego dziecka. Kobieta o wypadku szybko powiedziała matce chłopca, a ta zbiegła na dół, wzięła dziecko na ręce, zadzwoniła po pogotowie i na policję. Życie chłopca nie jest zagrożone, a lekarz oceni, czy i do jakich ewentualnych uszkodzeń ciała dziecka doszło.

(abs)