„Zdemaskuj wieprza" to akcja we Francji, w ramach której - na apel dziennikarki - kobiety na Twitterze opowiadają o tym, jak padły ofiarą molestowania seksualnego. O tym problemie mówiła też w wywiadzie prasowym aktorka Isabelle Adjani.

Zdaniem Adjani we francuskiej kinematografii są "dziesiątki Weinsteinów". Chodziło jej o głośny skandal z udziałem producenta filmowego Harveya Weinsteina, oskarżonego ostatnio przez wiele kobiet o molestowanie seksualne.

We Francji wszystko jest jeszcze bardziej fałszywe niż w Hollywood - twierdzi Isabelle Adjani, zwana wielką damą francuskiego kina, w artykule dla gazety niedzielnej "Journal du Dimanche". Zaczyna się od galanterii, przechodzi w sprośność, kończy na przemocy - oskarża aktorka.W firmach produkcyjnych i u decydentów bardzo często słyszałam o aktorkach: "wszystkie dziwki", "wszystkie k...". Myślę, że ta sprawa, bezkarność i zmowa milczenia otaczające agresją seksualną są wyrazem wciąż trwającej, radykalnej nierówności między kobietami a mężczyznami - pisze Isabelle Adjani.

Podobne opinie wyrażały wypowiadające się na Twitterze kobiety, a w mediach wiele osobistości, wśród których - co podkreślają komentatorzy - nie zabrakło mężczyzn.

Hashtag #Zdemaskuj wieprza (#BalanceTonPorc) stworzyła na Twitterze francuska dziennikarka Sandra Muller, gdy we wszystkich mediach zrobiło się głośno o aferze Weinsteina. A może my też podamy nazwiska seksualnych drapieżników - zaproponowała.

Hashtag zyskał ogromną popularność. Wypowiedzi z jego użyciem zamieściło w serwisie społecznościowym ponad 50 tys. kobiet, które zdecydowały się "zdemaskować świntucha".

Sandra Muller podała nazwisko swego szefa, cytując jego sprośny komentarz. Jednak większość kobiet, opowiadając o swoich złych doświadczeniach, zatajała tożsamość prześladowcy. Adwokatka Marie-Pierre Poulain uznała, że to słuszne. Twitter może służyć jako dzwonek alarmowy, uświadomić wagę i skalę problemu. Nie powinien jednak zmieniać się w miejsce dla donosów, imienne oskarżenia kierować należy do sądów, dla których takie sprawy nigdy nie są proste - podkreśliła.

Co piąta kobieta we Francji padła ofiarą molestowania

Według niedawnego sondażu co piąta kobieta była we Francji ofiarą molestowania seksualnego. Ale tylko 10 proc. ofiar składa skargę, a te które to robią rzadko tylko doczekują się skazania winnych. 94 proc. kobiet, które złożyły skargę, straciło pracę. Konsekwencje molestowania seksualnego ponoszą ofiary, a nie winowajcy - powiedziała w wywiadzie radiowym Celine Piques z feministycznego stowarzyszenia Osez le feminisme (Nie bójcie się feminizmu).

Zdarza się, że policjanci odmawiają przyjęcia skargi, argumentując: Jesteśmy na południu Francji, trzeba się z tym pogodzić - mówiła w wywiadzie dla dziennika "Le Figaro" realizatorka dokumentu o agresjach seksualnych, pokazanego w zeszłym tygodniu przez telewizję publiczną France2.

Najwięcej przykładów molestowania pochodzi z kina, mediów i branży reklamowej, choć nie brak sygnałów także z innych środowisk. Wiele autorek tweetów skarżyło się, że choć dobrze wiadomo o powtarzających się napaściach seksualnych ich szefów, nie przekreśla to ich kariery.

W tweetach wspomina się o "deputowanym prawicowym i przyszłym ministrze", o "merach", przywołuje się aferę Denisa Baupina, byłego deputowanego partii Zielonych i byłego wicemera Paryża, oskarżonego przez współpracownice i koleżanki partyjne o próby gwałtu. Polityk nie stanął przed sądem z powodu przedawnienia.

Francuski minister gospodarki Bruno Le Maire powiedział w radiu France Info: Nie wydałbym polityka winnego molestowania seksualnego", gdyż "denuncjacja nie jest częścią mojej tożsamości politycznej.

W 1990 r. na francuskie ekrany wszedł film "Promotion Canape" (Kanapowy awans), który opowiadał, jak dwie młode kobiety przybyłe z prowincji, robią w Paryżu karierę przez łóżko. A gdy nieco później pewna paryska dziennikarka ujawniła, że na każdym szczeblu spotykały ją propozycje, nagabywania i groźby, nie wywołało to najmniejszego echa...

(m)