"Domu, który budował i w którym mieszkał mój tata, nie ma. Nie ma stołu, przy którym dziadek zawsze czytał książkę, nie ma singera, który kiedyś służył babci. Nie ma miejsca, bez którego nie było dla mnie wakacji. Wszystko zniszczyła nawałnica"… Nawałnica, która 14 sierpnia uderzyła we wsi Cieciory w gminie Turośl na Podlasiu. Trwała kwadrans - i w ciągu tych kilkunastu minut pozbawiła rodzinę Makarewiczów dachu nad głową.

"Domu, który budował i w którym mieszkał mój tata, nie ma. Nie ma stołu, przy którym dziadek zawsze czytał książkę, nie ma singera, który kiedyś służył babci. Nie ma miejsca, bez którego nie było dla mnie wakacji. Wszystko zniszczyła nawałnica"… Nawałnica, która 14 sierpnia uderzyła we wsi Cieciory w gminie Turośl na Podlasiu. Trwała kwadrans - i w ciągu tych kilkunastu minut pozbawiła rodzinę Makarewiczów dachu nad głową.
Zniszczone w nawałnicy dom i budynki gospodarcze rodziny Makarewiczów /Damian Makarewicz /Archiwum prywatne

To jeden z tych widoków, które zapamiętuje się na zawsze. Łzy mojego taty zobaczyłam niedawno, w sierpniu, kiedy zakończył rozmowę przez telefon. Przyszła druzgocąca wiadomość. Domu, który budował i w którym mieszkał mój tata, nie ma.

Tak dramatyczne chwile sprzed blisko czterech tygodni wspomina nasza redakcyjna koleżanka Nicole Makarewicz. To jej rodzina ucierpiała w sierpniowej nawałnicy.

Dom to nie tylko ściany - to ludzie. A ci: ciocia, wujek, kuzyn uciekali przed żywiołem do piwnicy. Z jej poziomu, przez małe okienko, obserwowali, jak kolejne cegły spadają na ziemię.

"Mamo, uciekamy do piwnicy, bo dom się trzęsie"

Syn przybiegł do mnie i mówi: "Mamo, uciekamy do piwnicy, bo dom się trzęsie". (...) Uciekliśmy do tej piwnicy, a tu raptownie zrobił się huk niesamowity. (...) Zobaczyłam tylko, przez te małe okienka w piwnicy, że zaczynają się sypać cegły. To trwało może z dziesięć, może z piętnaście minut - opowiada w rozmowie z lokalną Telewizją Narew Beata Makarewicz.

Rodzina Makarewiczów została bez dachu nad głową. W tej chwili mieszkają w niewielkim budynku obok zniszczonego domu, który pierwotnie pomyślany był jako budynek gospodarczy. Korzystają z łazienki sąsiadów.

Chcą jak najszybciej odbudować dom. Chcą - i muszą, bo zimy w nieogrzewanym pomieszczeniu przetrwać się nie da.

Potrzebują wsparcia.

Stary dom trzeba rozebrać do fundamentów, nowy budować od podstaw.

To, co w tej chwili jest najpotrzebniejsze, to pustaki i klej do nich. Bez tego nie ruszymy. Do tego blachodachówki, okna, gips, wełna izolacyjna. Drewno mamy swoje - mówi RMF FM Andrzej Makarewicz.

Później przydadzą się sprzęty sanitarne, bo w tej chwili jesteśmy zmuszeni korzystać z łazienki sąsiadów. Płytki, farby, wszystkie rzeczy, które pozwolą nam postawić cztery ściany i w nich zjeść, umyć się, położyć spać - dodaje.

Każde wsparcie będzie cenne!

Przy parafii w Turośli utworzone zostało bankowe subkonto, na którym zbierane są środki dla rodzin, które ucierpiały w sierpniowej nawałnicy.

Numer subkonta to: 62 8754 0004 0265 5202 2000 0050.

Jeśli chcielibyście wesprzeć rodzinę Makarewiczów, pamiętajcie o dopisku: "DATEK DLA RODZINY MAKAREWICZÓW".

Cenne będzie również wsparcie materiałowe. Może znacie kogoś, kto mógłby oddać lub odsprzedać w korzystnej cenie materiały budowlane, wykończeniowe, sprzęty sanitarne, meble?

W sprawie wszelkiej pomocy dla rodziny Makarewiczów możecie kontaktować się z inicjatorką akcji pomocowej - Jolantą Flerą - pod numerem telefonu: +48 886 280 538.

Każde wsparcie będzie na wagę złota!

(e)