"Nie mam najmniejszych wątpliwości, że choć pewnie nastąpi to z opóźnieniem w stosunku do pierwotnych planów, to cywilny port lotniczy w Gdyni-Kosakowie powstanie" – mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. Dziś Komisja Europejska ogłosiła, że Gdynia i Kosakowo udzieliły spółce budującej lotnisko nielegalnej pomocy publicznej. Ta musi teraz oddać do gminnych kas prawie 92 miliony złotych. Bo według Komisji Europejskiej, wsparcie nie było podyktowane potrzebami rynku. Gdynia-Kosakowo - zdaniem Brukseli – to niepotrzebne dublowanie lotniska w Gdańsku.

Kuba Kaługa: Panie prezydencie będziecie się odwoływać do Trybunału w Luksemburgu od tej decyzji?

Wojciech Szczurek: Musimy najpierw dostać dokładne uzasadnienie decyzji Komisji Europejskiej i je przeanalizować, ale najprawdopodobniej tak. Choć z drugiej strony warto pamiętać, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej bada formalny tryb. Czy Komisja ma prawo, czy podstawy prawne. W związku z tym, czy zajdą  przesłanki - pomimo tego, że się fundamentalnie z tą decyzją nie zgadzamy - to będzie wynikało z analizy prawnej uzasadnienia samej decyzji.

Rozumiem, że próbować można. A jakie macie argumenty?

Po pierwsze jesteśmy przekonani, że cała procedura dotycząca Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo była zrealizowana zgodnie z regułami o dozwolonej pomocy publicznej. Po drugie myśmy sami zgłosili ten projekt chcąc jego notyfikacji w Komisji Europejskiej. Działaliśmy w najlepszej intencji. Nasze wyliczenia były wykonywane i weryfikowane przez światowe firmy konsultingowe, wielkie marki, które były dla nas weryfikatorem na każdym etapie realizacji projektu co do jego celowości i racjonalności ekonomicznej.

W jakiej kondycji finansowej jest teraz Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo?

Dziś jest w trudnej sytuacji finansowej. W istocie ta decyzja jest niewykonalna. Zgodnie z jej treścią Port Lotniczy powinien przekazać gminie, oddać miastu blisko 90 mln złotych. Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo jest takim specyficznym podmiotem w myśl polskiego prawa, w myśl ustawy mówiącej o przekształceniu portów wojskowych w porty cywilne, bo tak naprawdę nie dysponuje poważnym majątkiem. Nieruchomości, na których realizuje swój projekt, jak i wszystkie budynki, które na nim powstały to własność Skarbu Państwa. To nie jest własność Zarządu Portu. Port dysponuje mieniem ruchomym. Biurkami, krzesłami, komputerami. Także nie ma żadnych szans, by tę decyzję zrealizować w postaci, którą sformułowała Komisja. Zresztą informowaliśmy o tym Komisję Europejską. To jest jeden z tych elementów, który pokazuje, że projekt ten nie był właściwie zweryfikowany i oceniany przez Komisję Europejską. Więc Komisja wydała decyzję, która w swój istocie wprost wykonana być nie może.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? To jest największa zagadka dla pana - jeśli mogą użyć takiego słowa?

Mamy świadomość, że decyzje Komisji mają moc wiążącą, a więc będziemy bardzo uważanie analizować. Pewnie będzie to czynić wspólne z Urzędem Konkurencji, który jest tym organem w Polsce, który czuwa nad prawidłowością wykonania decyzji Komisji Europejskiej w tym zakresie. I będziemy dyskutować o tym, jak w takim wypadku ta decyzja mogła by być wykonana. Ona może skutkować nawet upadłością spółki, która prowadzi ten projekt. Ale to jest tylko operator. Tylko podmiot zarządzający. Naszym zdaniem ten projekt jest uzasadniony, został tak dalece zaawansowany, że mamy pewność - ta funkcja, choć z pewnym opóźnieniem - będzie na tym obiekcie realizowana. Bo na istniejącym i funkcjonującym lotnisku wojskowym, dodanie dodatkowo funkcji cywilnej, jest korzystne zarówno dla wojska jak i strony cywilnej.

Tylko jak to sfinansować? Każde publiczne pieniądze, które będą przekazywane Portowi Lotniczemu, będą kwestionowane - z tych samych powodów.

Dziś oczywiście to co tworzy najwięcej znaków zapytania, to to co będzie skutkiem wyboru modelu wykonanie decyzji Komisji. Bo chcemy oczywiście działać w zgodzie z przepisami prawa. Ale dopiero stan prawny, który będzie efektem oceny, w jaki sposób tę decyzję można wykonać, będzie powodował ocenę, jak dalej realizować ten projekt, jaką formułę prawną zastosować, by z jednej strony zachować się w sposób legalny w stosunku do decyzji komisji, z drugiej strony, racjonalnie zagospodarować powstały majątek.

A jeśli nie Port Lotniczy, to co?

To jest majątek bardzo specyficzny. Ten majątek służyć może wyłącznie na realizację funkcji cywilnej portu lotniczego. Stąd też nie mam najmniejszych wątpliwości, że choć pewnie nastąpi to z opóźnieniem w stosunku do pierwotnych planów, to cywilny port lotniczy w Gdyni-Kosakowie powstanie.

A nie ma pan wątpliwości? Choćby takich jak zyskać sojuszników w tej sprawie? Bo nawet w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Regionalnego dziś mówią, że od początku byli przeciwni i nigdy nie było poparcia dla rozwoju tego lotniska.

To ciekawa teza. Warto powiedzieć, że ten projekt jest możliwy w realizacji tylko dlatego, że u źródeł tego projektu są decyzje trzech ministerstw. Ministra Transportu - obecnie Ministra Infrastruktury, Ministra Obrony Narodowej i Ministra Skarbu. Ten projekt - zanim wydano na niego pierwszą złotówkę - był zaakceptowany przez rząd, przez samodzielne, suwerenne decyzje trzech ministrów, którzy oceniali realizację tego projektu i akceptowali ten tryb, który przyjęliśmy. To był warunek niezbędny do tego, aby w ogóle rozpocząć pracę. Więc taka opinia mocno zaskakuje i jest sprzeczna z elementarnymi faktami dotyczącymi naszego projektu.    

A ta decyzja Komisji Europejskiej nie jest jednak dla pana osobistą porażką? W Trójmieście, na Pomorzu, od wielu lat były podnoszone głosy - zarówno przez polityków jak i dziennikarzy -  że budowa tego lotniska nie ma ekonomicznego sensu, że nie ma uzasadnienia przy dobrze działającym lotnisku w Gdańsku, które nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości.

Ale sens ekonomiczny tego projektu nie wynika z ocen wyrażanych przez polityków, tylko z głębokiego przekonania opartego na poważnych ekspertyzach ekonomicznych, które były realizowane w przygotowaniu tego projektu od samego początku. Mam dzisiaj świadomość, że w ważnym, rozwojowym, projekcie - ważnym dla Gdyni, ważnym dla regionu - podjęta została decyzja, która nieco spowolni realizację tego projektu, natomiast nie mam najmniejszych wątpliwości co do jego wagi i znaczenia dla przyszłości. Wiem, że realizując duże projekty, na poszczególnych etapach, zdarzają się kłopoty, które trzeba pokonywać, które wymagają wysiłku i pracy. I tak traktuję tę decyzje. To jest kolejna trudność, którą trzeba pokonać. Wierzę głęboko w sens, w potrzebę i w fakt, że projekt ten uda się zrealizować do końca.