Na Morzu Śródziemnym wziął udział w jedenastu akcjach zapobiegania nielegalnej migracji. Do portu wojennego w Gdyni wrócił dziś ORP „Gen. T. Kościuszko”. Nasza fregata rakietowa działała wspólnie z jednostkami innych krajów w ramach zespołu stałego NATO.

Na Morzu Śródziemnym wziął udział w jedenastu akcjach zapobiegania nielegalnej migracji. Do portu wojennego w Gdyni wrócił dziś ORP „Gen. T. Kościuszko”. Nasza fregata rakietowa działała wspólnie z jednostkami innych krajów w ramach zespołu stałego NATO.
ORP Kościuszko nie było w porcie przez ponad 2 miesiące /Kuba Kaługa /RMF FM

ORP "Gen. T. Kościuszko" podczas misji przebył 12,5 tysiąca mil morskich. To ponad 20 tysięcy kilometrów. Załoga uczestniczyła w jedenastu akcjach, których celem było zapobieganie nielegalnym próbom przedostawania się przez morze do Europy. Operowała m.in. u wybrzeży Turcji i Grecji. 

Na Morzu Czarnym wzięła także udział w ćwiczeniach. Jednak to namierzanie migrantów było najważniejsze. Polaków doceniają za to sojusznicy. Być może dlatego, że pomimo obecności w rejonie misji jednostek straży przybrzeżnej i marynarki Turcji oraz Grecji, w zdecydowanej większości przypadków to załoga ORP Kościuszko pierwsza wykrywała łodzie z imigrantami.

Uratowali setki migrantów


Te łodzie były często prowizorycznymi jednostkami. Niejednokrotnie marynarze - dosłownie - ratowali życie próbującym pokonać Morze Śródziemne. Oni wyłącznie znajdowali się na takich jednostkach, które urągały wszelkim zasadom bezpieczeństwa. W dodatku były to jednostki, które u nas służą do żeglugi po jeziorze, celem na przykład połowu ryb przez dwóch dżentelmenów. Najwięcej w takiej łódeczce za jednym razem było 66 osób. Zdarzyło się, że jednej nocy trafiliśmy dwie takie łódki - mówił naszemu reporterowi Kubie Kałudze komandor porucznik Maciej Matuszewski, dowódca fregaty rakietowej ORP "Gen.T. Kościuszko".

Jak dodał, migranci zachowywali się przeważnie bardzo spokojnie, nie bywali agresywni. Swój los - jak określił Matuszewski - "przyjmowali z fatalizmem." Jedną z nocy załoga spędziła także na poszukiwaniu migranta, który wpadł do wody. Po kilku godzinach akcji udało się uratować tego człowieka.


Łącznie przez ponad 2 miesiące misji załoga naszej fregaty rakietowej namierzyła lub uratowało około 300 migrantów.

Pracę polskich marynarzy docenili sojusznicy, zwłaszcza Grecy. Na ręce dowódcy generalnego spłynęło pismo od dowódcy zespołu NATO podkreślające profesjonalizm załogi, a przede wszystkim olbrzymie zaangażowanie w wykonywane zadanie. Jesteśmy z tego niezmiernie zadowoleni. Chociaż byłem przekonany, że jeśli okręt podoła techniczne, to załoga z pewnością zadania postawione przed nią wykona. Wątpliwości zawsze się pojawiają. Okręt ma swój wiek, a technika ma to do siebie, że od czasu do czasu zawodzi - mówił dziś kontradmirał Mirosław Mordel, Inspektor Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Większych awarii okręt na szczęście nie miał. Teraz idzie jednak do stoczni. Chodzi o planowaną już wcześniej wymianę armaty.

APA