Bitwa Warszawska nie istnieje w świadomości historycznej Rosjan, ponieważ ją przegrali, a to nie wpisuje się w propagandę „zawsze zwycięskiej Armii Czerwonej” – mówi w rozmowie z PAP sowietolog, prof. Włodzimierz Marciniak. Dziś mija 95. rocznica decydującej bitwy wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o zachowaniu przez Polskę niepodległości i uratowaniu Europy przed bolszewizmem.

Bitwa Warszawska nie istnieje w świadomości historycznej Rosjan, ponieważ ją przegrali, a to nie wpisuje się w propagandę „zawsze zwycięskiej Armii Czerwonej” – mówi w rozmowie z PAP sowietolog, prof. Włodzimierz Marciniak. Dziś mija 95. rocznica decydującej bitwy wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o zachowaniu przez Polskę niepodległości i uratowaniu Europy przed bolszewizmem.
Rekonstrukcja Bitwy Warszawskiej /PAP/Jakub Kamiński /PAP

Pytany o rolę Bitwy Warszawskiej w polityce historycznej Rosji Marciniak tłumaczy, że "kwestia wojny polsko-bolszewickiej, czy też - jak nazywa się ją w historiografii rosyjskiej - sowiecko-polskiej nie ma istotnego znaczenia, gdyż została przysłonięta przez konflikt z Ukrainą". Jeśli można mówić o politycznym wykorzystywaniu wojny polsko-bolszewickiej, to jedynie w aspekcie śmierci radzieckich żołnierzy w obozach jenieckich. Bardzo wiele mówiono o tym, gdy był aktualny problem pojednania polsko-rosyjskiego. Ale teraz ten temat wydaje się być zamknięty. Zresztą w ogóle wątpię w to, czy Bitwa Warszawska istnieje w jakiś szczególny sposób w świadomości historycznej Rosjan. Wydaje mi się, że jest po prostu traktowana jako epizod wojny z Polską. To my przywiązujemy do niej bardzo duże znaczenie, bo dla nas był to rzeczywiście moment przełomowy. Rosjanie raczej umniejszają znaczenie tej bitwy, co jest raczej zrozumiałe, bo przecież zakończyła się ona ich porażką, mimo tego, iż mieli miażdżącą przewagę nad nami. Takich rzeczy się nie eksponuje w propagandzie historycznej - podkreśla badacz. Z pewnością w Rosji jest silnie obecny mit "zawsze zwycięskiej Armii Czerwonej". Oczywiście, nie ma on nic wspólnego z faktyczną wiedzą historyczną, bo historia Armii Czerwonej jest w zasadzie historią porażek, które ponosiła ona nawet wtedy, gdy walczyła z przeciwnikiem dysponującym podobną siłą militarną - zauważa.

Przeciętny Rosjanin jest przekonany, że historia jest czymś, co nieustannie się zmienia i nie jest niczym pewnym, bo poddawana jest nieustannym korektom politycznym. Nie może też krytycznie się do tego odnieść, ponieważ szkoła nie wpoiła mu takich kompetencji, które pozwalałyby mu oceniać tego rodzaju przekaz - tłumaczy Marciniak. Na to nakłada się pewna ogólniejsza tendencja kulturowa, którą można zaobserwować również w Rosji. Polega ona na marginalizacji znaczenia wiedzy historycznej w imię takich wartości, jak nowoczesność, postęp itd.  W związku z tym, polityka historyczna porusza się w obszarze pewnej płynności i niestabilności wiedzy historycznej - nie tylko jej interpretacji, ale i samych faktów - co jest oczywiście na rękę tym, którzy są jej architektami - dodaje. Wszystko to sprawia, że w Rosji historia jest przedmiotem swobodnej manipulacji, na którą ludzie są dosyć podatni. Uważają, że nie ma sensu sprzeciwiać się kolejnym ideologicznym deformacjom historii, bo i tak za jakiś czas zostaną one zastąpione innymi. Każdy Rosjanin wie, że dowolne wydarzenie można opowiedzieć za pomocą dowolnej legendy. W ogóle Rosjanom historiografia kojarzy się bardziej z tworzeniem legend, aniżeli z rzetelną i krytyczną nauką. W takiej sytuacji można im wmówić wszystko, trzeba tylko zastosować odpowiedni PR - podsumowuje badacz.

(mn)