Autorka: Weronika

Dobry człowiek, czyli bajka o Wędrowcu.

W dalekim kraju, za morzami, za górami, za rzekami, za jeziorami… Tam właśnie Zła Kobieta zatruła studnię. Nikt nie wie, czemu to zrobiła, lecz chwilę po tym uczynku - zniknęła. Król wysłał więc swoich najlepszych ludzi, by ją odnaleźli.

Zatruta studnia nie była taka zwyczajna. Otóż… piły z niej tylko dzieci. Czy Zła Kobieta o tym wiedziała? Pewnie nie… Nikt przecież nie jest tak zły, by krzywdzić te niewinne istoty…

Tak się złożyło, że kilka dni było upalnych, więc dzieci czerpały wodę ze studni i piły ją.

Pierwszy zachorował syn Króla, a jego stanem bardzo przejęli się wszyscy poddani, których przerażenie pogłębiło się jeszcze, gdy kolejne dzieci zaczęły chorować. Wkrótce w kraju nie pozostało ani jednego zdrowego dziecka.

Król był mądrym człowiekiem, ale nie mógł nic zrobić w tej sprawie, więc zawezwał Radę. Rada składała się z czternastu mądrych i dobrych ludzi, którzy zawsze działali w słusznej intencji. To właśnie oni postanowili poprosić o pomoc Wędrowca.

Wysoki mężczyzna stał na skale wpatrzony w fale bijące o brzeg. Jego smukła postać okutana była w szary płaszcz, a głowę chronił przed wiatrem kapturem. To właśnie tam znalazł go Orzeł Króla. Ptak strącił mu kaptur z głowy, ukazując sięgające pasa jasne włosy, pooraną bliznami twarz, zakrzywiony nos i oczy. Jego oczy stanowiły zaprzeczenie całej postaci. Otóż Wędrowiec był (a może tylko zdawał się być?) człowiekiem młodym, w kwiecie wieku. Natomiast jego oczy wyglądały jak oczy starca. Mędrca doświadczonego życiem i potrafiącego pomóc każdemu.

Wędrowiec odebrał od ptaka list, który - po otworzeniu - zabrzmiał głosem Króla:

Wędrowcze! Nasz kraj potrzebuje twej mądrości i pomocy. Skończyły się beztroskie dni dla naszego ludu, bowiem dzieci…

Mężczyzna zamknął list, gdyż wiedział, co jest dalej. Dzieci były chore.

W tej chwili przestały się dla niego liczyć fale, morze i wszystko inne. Przestał się liczyć nawet on sam. Ważne było tylko jedno - pomóc dzieciom.

Wędrowiec wrócił do swojego drewnianego domku na skale i zabrał zioła niezbędne do uleczenia dzieci. Ale to nie było wszystko.

Posiadał on Magiczną Księgę, w której znajdował się przepis na Leczniczą Miksturę. Mężczyzna wiedział, że nie należy jej niszczyć, ale nie mógł też nieść jej całej ze sobą. Wtedy zadał sobie Pierwsze Pytanie:

Co jest ważniejsze? Zasady czy ludzkie życie?

Odpowiedział sobie na nie i wydarł stronę z Księgi, po czym wyruszył w podróż.

Wędrowiec wiedział, że na znalezienie składników i dotarcie do kraju ma tylko dziesięć dni. Było niemal niemożliwe dokonanie tego w tak krótkim czasie. Jednak postanowił spróbować. Szedł więc dalej.

Cały dzień zajęło mu dotarcie do miejsca, w którym znajdował się pierwszy składnik. Czysta Woda.

Wszedł do jaskini, gdzie było jej źródło, ale tam natrafił na przeszkodę.

Na spotkanie wyszła mu kobieta, której twarz pomarszczyła się od nadmiaru lat i której zęby wypadły od ciągłego przebywania w ciemni.

Przepuść mnie, dobra kobieto - rzekł cicho wędrowiec. - Nie potrzebuję tej wody dla siebie. Potrzebuję jej, by pomóc.

Przepuszczę cię, jeśli dasz mi coś w zamian.

Czego żądasz? Dam ci wszystko.

Chcę, być uwarzył eliksir, który sprawi, że znów będę młoda i piękna.

Wtedy Wędrowiec zadał sobie Drugie Pytanie:

Czy zrobię to dla dobra innych?

Odpowiedział sobie na nie i uwarzył eliksir. A gdy kobieta go wypiła, stała się na powrót młoda i piękna.

Przepuściła tedy wędrowca i poszła w swoją stronę. A mężczyzna nabrał tyle Czystej Wody, ile potrzebował. A nawet więcej.

Następnego dnia rano znalazł się w miejscu, gdzie znajdował się drugi składnik. Liść z Drzewa Dziecka.

Tym razem naprzeciw wyszła mu mała dziewczynka ubrana w różową sukieneczkę, z włosami splecionymi w dwa warkoczyki.

Przepuść mnie, dziewczynko - powiedział cicho. - Nie potrzebuję tego liścia dla siebie. Potrzebuję go, by pomóc.

Przepuszczę cię, jeśli dasz mi coś w zamian.

Dam ci, co zechcesz.

Chcę, byś uwarzył eliksir, który odnajdzie moich rodziców.

Wtedy Wędrowiec zadał sobie Trzecie Pytanie:

Czy potrafię jej pomóc w odnalezieniu rodziców?

Odpowiedział sobie na nie i uwarzył eliksir. Dziewczynka wylała go sobie pod nogi, a w tym miejscu chwilę później pojawili się jej rodzice. I odeszła z nimi, szczęśliwa, że są. Bo każde dziecię potrzebuje rodziców blisko, na wyciągnięcie ręki.

Mężczyzna zerwał tyle liści, ile potrzebował. A nawet więcej.

Do tej pory szło mu doskonale. Zła Kobieta to widziała. I mimo iż nie chciała skrzywdzić dzieci, bała się kary, więc postanowiła mu przeszkodzić.

Znała magię, więc stworzyła na drodze Wędrowca rzekę. Ten usiadł na jej brzegu i spojrzał w dal. Nie zamierzał bynajmniej się poddać. Co to, to nie. Wyciągnął jeden z liści i na nim przepłynął przez rzekę na drugi brzeg.

Tak znalazł się w miejscu, gdzie znajdował się trzeci składnik. Łza Radości.

Na swojej drodze spotkał młodą matkę z maleńkim dzieckiem. Niemowlę płakało, bowiem nie miało nic do jedzenia.

Wędrowiec uwarzył eliksir, bardziej skomplikowany niż poprzednie, którym następnie polał kawałki drewna leżące na ziemi. Z nich powstał dom. Z trawy - pole. A mróweczka zamieniła się we wspaniałego psa obronnego.

Młoda kobieta podeszła do Wędrowca ze łzami w oczach i uściskała go, a ten zebrał nieco Łez Radości. Następnie pobłogosławił dziecko.

Bądź zdrowe, maleństwo. Dokonaj w życiu wielkich rzeczy, lecz pozostań sobą. Dobrym człowiekiem.

Poszedł dalej, a Zła Kobieta znów postanowiła mu przeszkodzić. Ubiegł ją jednak, po czym - najszybciej, jak potrafił - dotarł na miejsce, gdzie znajdował się czwarty składnik. Skrawek Tęczy.

Naprzeciw niego wyszedł krasnal. Strażnik Tęczy.

Przepuść mnie, krasnalu - powiedział cicho Wędrowiec. - Nie potrzebuję tej tęczy dla siebie. Potrzebuję jej, by pomóc.

Przepuszczę cię, jeśli dasz mi coś w zamian.

Dam ci, co zechcesz.

Chcę, byś uwarzył eliksir, który pozwoli mi dać to złoto tylko dobremu człowiekowi.

Wtedy Wędrowiec zadał sobie Czwarte Pytanie:

Czy mogę pomóc w rozdzielaniu bogactw? Czy tylko dobrzy ludzie na nie zasługują?

Odpowiedział sobie na nie i uwarzył eliksir, a krasnal wypił go i miał moc rozpoznawania dobrych ludzi. I odsunął się, przepuszczając mężczyznę do tęczy.

Wędrowiec wziął jej tyle, ile potrzebował. A nawet więcej.

Poprosił jeszcze krasnala o jedną przysługę. Rzekł:

Muszę dostać się do gwiazd. Czy pozwolisz mi wejść po tęczy?

Krasnal pozwolił mu na to i Wędrowiec ruszył tęczą w górę. W drodze spotkał tylko jednego, maleńkiego motylka. Owad ten unosił się jedynie przy wietrze, gdyż jedno z jego skrzydełek było złamane.

Mężczyzna polał motylka jedną Łzą Radości, a ten odleciał na dwóch skrzydełkach. Szczęśliwy, że może być taki, jak inne motyle.

Tak oto Wędrowiec dotarł tam, gdzie znajdował się piąty składnik. Gwiazdka z Nieba. Ale zabronione było zabieranie Gwiazdek. Wtedy mężczyzna zadał sobie Piąte Pytanie:

Co jest ważniejsze? Prawo czy zdrowie?

Odpowiedział sobie na nie i zabrał tyle Gwiazdek, ile potrzebował. A nawet więcej.

Wędrowiec zszedł na ziemię i poszedł dalej. Zostały mu już tylko cztery dni.

Następnego dnia dotarł na miejsce, z którego mógł dosięgnąć szósty składnik. Promień Słońca.

Strażnikiem Promieni był bajarz.

Przepuść mnie, bajarzu - rzekł Wędrowiec. - Nie potrzebuję tego promienia dla siebie. Potrzebuję go, by pomóc.

Przepuszczę cię, jeśli dasz mi coś w zamian.

Co zechcesz.

Opowiedz mi swoją historię.

Wtedy mężczyzna zadał sobie Szóste Pytanie:

Czy mogę zdradzić, co uczyniłem? Czy moje zadanie jest tego warte?

Odpowiedział sobie na nie i opowiedział bajarzowi o swej wyprawie. A ten zapamiętał wszystko i przepuścił Wędrowca. Mężczyzna sięgnął po Promienie. I wziął ich tyle, ile potrzebował. A nawet więcej.

Zła Kobieta, widząc, że Wędrowiec jest już blisko celu wyprawy, postanowiła go powstrzymać. Wyzwała przeciwnika na pojedynek.

Wędrowiec chciał odmówić. Wiedział, że ma mało czasu. Ale prawo głosiło, że tylko tchórz odmawia pojedynku.

Wtedy Wędrowiec zadał sobie Siódme Pytanie:

Czy zdążę?

Odpowiedział sobie na nie i został.

Pojedynek był krótki, bowiem Zła Kobieta nie była nawet w połowie tak dobrym magiem, jak Wędrowiec. Pokonana podeszła do niego ze spuszczoną głową.

Przyznaję się. To ja zatrułam studnię. - Mówiła tak cicho, że mężczyzna musiał się nachylić, by móc słyszeć. - Robiłam w życiu złe rzeczy, ale teraz już wiem, że nie powinnam. Chcę się zmienić… - zamilkła na chwilę. - Proszę, oto moja różdżka. Daję ją od serca, bo w moich rękach nie może czynić dobra.

Wędrowiec zdobył więc ostatni składnik. Dar od Serca. I w tej samej chwili zadał sobie Ósme Pytanie:

Czy każdy zasługuje na drugą szansę?

Odpowiedział sobie na nie i rzekł do Kobiety:

Jeśli rzeczywiście chcesz być dobra, przyjmę cię na swą uczennicę. Pokażę ci, jak to jest żyć po białej stronie magii.

Kobieta zgodziła się i od tej pory przestała być Złą Kobietą. Stała się Uczennicą Mistrza.

Wtedy oboje - Wędrowiec i jego Uczennica - wyruszyli do kraju. A mieli mało czasu. Zaledwie jeden dzień.

Tym razem ich droga prowadziła przez pustynię. W miarę upływu czasu Uczennica stawała się coraz słabsza, aż wreszcie upadła.

Wędrowiec klęknął przy niej i złapał ją za rękę.

Zostaw mnie tu - wyszeptała. - Ratuj dzieci. One bardziej zasługują na ratunek, niż ja. …Zostaw mnie tu - powtórzyła.

Wtedy Wędrowiec zadał sobie Dziewiąte Pytanie:

Czy wolno mi komukolwiek nie pomóc?

Odpowiedział sobie na nie, wziął Uczennicę na ręce i ruszył w drogę.

Nie napotkał już żadnych przeszkód i dotarł do kraju.

Tam, nie czekając na powitanie, pobiegł uwarzyć eliksir.

A czas płynął.

Wyszedł z pracowni równo godzinę przed upływem dziesięciu dni, odkąd dzieci zachorowały.

On i jego Uczennica biegali od domu do domu, podając dzieciom lekarstwo. Każde z dzieci wyglądało słabo, ale szczególnym przypadkiem był mały chłopiec, który leżał zupełnie przytomny i rzekł do Wędrowca:

Wiedziałem, że przyjdziesz. Ty zawsze przychodzisz i pomagasz, jeśli ktoś cię potrzebuje.

Gdy już wszystkie dzieci otrzymały lekarstwo, Król spytał Wędrowca:

Jak mogę cię nagrodzić za ten trud?

Największą nagrodą dla mnie, panie, jest szczęście ludzi, którym pomogłem. Nie potrzebuję niczego więcej. A teraz pozwól, że się oddalę.

Wędrowiec odszedł ze swoją Uczennicą, ale nie martwcie się. Wróci, jeśli tylko ktoś będzie potrzebował jego pomocy.

I tak, stojąc przed swoim domkiem na skale i patrząc na fale rozbijające się o brzeg, Wędrowiec zadał sobie Dziesiąte Pytanie:

Czy jestem dobrym człowiekiem?

Bajkę tę dedykuję wszystkim dzieciom, które czekają na Wędrowca.