Diane Pretty zmarła dwa dni temu w hospicjum w obecności męża - Briana. Miała 43 lata. Cierpiała na nieuleczalną chorobę układu nerwowego i zanik mięśni. Była sparaliżowana od szyi w dół. Poruszała się na wózku, odżywiała przez rurkę. Z otoczeniem porozumiewała się za pomocą specjalnego komputera. O jej śmierci rodzina poinformowała wczoraj.

Kobieta nie była w stanie popełnić samobójstwa, prosiła więc, by pomógł jej w tym mąż. Za taki czyn, groziłoby mu jednak kara 14 lat więzienia.

W ubiegłym roku wszystkie instancje brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości odrzuciły prośbę kobiety o niekaranie Briana Pretty. Brytyjka zwróciła się więc do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ten jednak odrzucił prośbę o eutanazję.

Posłuchaj także relacji londyńskiego korespondenta RMF, Bogdana Frymorgena:

08:20