Zmarł kapitan niewielkiej łodzi, żeglującej po Bałtyku. Niedaleko Kołobrzegu mężczyzna wypadł za burtę. Załodze udało się go wyciągnąć na pokład dopiero po 20 minutach. Niestety, intensywna reanimacja nie przyniosła rezultatu.

Gdy doszło do wypadku, jednostka była zbyt daleko od brzegu, by móc wezwać pomoc. Dopiero po kilkudziesięciu minutach udało się skontaktować ze służbami ratowniczymi. Mężczyznę na ląd odtransportował śmigłowiec. Jednak reanimacja nie przyniosła rezultatu.

Łódź z 10-osobową załogą na pokładzie została odholowana do portu w Kołobrzegu. W rejonie akcji ratowniczej obowiązywało ostrzeżenie o silnym wietrze, korty w porywach osiągał nawet siedem stopni w skali Beauforta.