Ostatnie wypadki polskich autobusów za granicą niczego nie nauczyły przewoźników i kierowców - taki wniosek można wysnuć po wydarzeniach ostatnich godzin w Zielonej Górze. Policja skontrolowała tam kilka autokarów, które miały wieźć turystów na wycieczki.

Prawie 12 godzin na podstawienie sprawnego autokaru czekali turyści, wyjeżdżający na wycieczkę do Medjugorje w Bośni-Hercegowinie. Dopiero trzeci podstawiony autobus okazał się sprawny. W pierwszych dwóch policjanci zauważyli między innymi pękniętą szybę i wycieki oleju.

Godzinę czekały dzieci, które miały jechać na kolonię do Niechorza. W tym przypadku kierowca zachował się skandalicznie. Okazało się, że kierowca ma niewłaściwą tarczę włożoną w tachograf, która pozwala później na oszustwa.

Z każdym takim przypadkiem psychoza wśród turystów i ich rodzin narasta. W ten sposób będą traktowali przewoźnicy będą traktowali turystów tak długo, jak długo kary za łamanie przepisów będą tak niskie. Za brak tachografu, kierowca autobusu dostał mandat w wysokości 100 złotych.

Na początku tygodnia doszło do katastrofy autokaru na Węgrzech. Zginęło 19 osób, 32 zostały ranne. Kilka dni później, inny polski autobus miał wypadek w Austrii. Dwie osoby zginęły a sześć zostało rannych.

foto Michał Szpak RMF Zielona Góra

11:30