Dwóch duńskich marynarzy zginęło, a dwóch Polaków zdołało się uratować z katastrofy duńskiego frachtowca u wybrzeży Norwegii. Niewielki statek "Gert Hansen" poszedł na dno wczoraj wczesnym rankiem w fiordzie Oslo. Frachtowiec płynął z ładunkiem soli z niemieckiej Lubeki do Norwegii. Obaj uratowani Polacy zostali zbadani przez lekarzy i czują się dobrze.

Przyczyna zatonięcia statku nie jest na razie znana. Według lokalnej policji, należy raczej wykluczyć kolizję z inną jednostką. W miejscu zatonięcia frachtowca wszelkie manewry sa bardzo utrudnione z powodu skalistego dna. Władze norweskie zwracają uwagę, że statek poszedł na dno w tym samym miejscu, co w 1940 roku niemiecki okręt wojenny. Konsul RP w Oslo pani Anna Śmiałek-Grzyb poinformowała, że obaj Polacy zostali wydobyci z wody wyziębieni, zostali natychmiast dokładnie zbadani przez lekarzy. "Otrzymali należytą opiekę. Wszystko jest w porządku, są cali i zdrowi" - powiedziała pani konsul.

Polacy zostali przesłuchani przez norweskie władze, wyjaśniające przyczynę katastrofy. Polska placówka konsularna jest w stałym kontakcie z polskimi marynarzami. Około trzech kilometrów przed portem Droebak we fiordzie Oslo,

jednostka z nieznanych przyczyn nagle wywróciła się i zatonęła - jeszcze przed przybyciem statków ratowniczych.

07:30