Stołeczna prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zatajenia informacji w oświadczeniach majątkowych Włodzimierza Cimoszewicza. Postanowiła natomiast postawić cztery zarzuty Annie Jaruckiej.

Włodzimierz Cimoszewicz nieumyślnie zataił w oświadczeniach majątkowych posiadanie akcji PKN Orlen i BMC, wobec czego nie można mówić o przestępstwie - uznała Prokuratura Okręgowa w Warszawie i umorzyła śledztwo w tej sprawie. Umorzono też śledztwo w sprawie rzekomego składania przez Cimoszewicza fałszywych zeznań przed sejmową komisją śledczą.

Jak uzasadniał rzecznik prokuratury okręgowej Maciej Kujawski, marszałkowi można jedynie zarzucić nieprawidłowe sporządzenie oświadczeń. W tych pomyłkach Włodzimierz Cimoszewicz był bardzo konsekwentny. Sporządzał on oświadczenia majątkowe wg daty sporządzenia. Natomiast zgodnie z ustawą powinien sporządzać oświadczenie na dzień 31 grudnia przed sporządzeniem kolejnego oświadczenia majątkowego - tłumaczył.

Zaznaczył, że zdaniem prokuratury te pomyłki nie są przestępstwem, jeśli nie zostały popełnione umyślnie. A że tak jest - przekonywał Kujawski - świadczy fakt, że gdyby Cimoszewicz chciał ukryć w swoich oświadczeniach majątkowych fakt posiadania akcji PKN Orlen, to nie wymieniłby ich także w oświadczeniu z 2001 roku.

Cztery zarzuty wobec Anny Jaruckiej

Z kolei prokuratorzy prowadzący sprawę Anny Jaruckiej zdecydowali się postawić jej zarzuty. Podstawowy to składanie fałszywych zeznań podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą.

Zdaniem prokuratorów Jarucka kłamała przed sejmową komisją śledczą, twierdząc, że Cimoszewicz upoważnił ją do zmiany treści swojego oświadczenia majątkowego. Prokuratorzy chcą zarzucić jej także posługiwanie się sfałszowanym dokumentem, czyli właśnie rzekomym upoważnieniem.

Następne dwa zarzuty dotyczą znalezionych podczas przeszukania mieszkania Jaruckiej w styczniu 2005 r. - prokuratura zarzuca jej nielegalne posiadanie 15 dokumentów MSZ, które powinna ona pozostawić w pracy, gdy zmieniała stanowisko oraz pięciu dokumentów związanych z oświadczeniem majątkowym Cimoszewicza (samo oświadczenie i PIT-y ówczesnego szefa MSZ). W sumie może jej grozić do 5 lat więzienia.

Nie wiadomo jednak, gdzie przebywa była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza. Wg prasy Jarucka zmieniła numer telefonu komórkowego i wyjechała z Warszawy.

Anna Jarucka nie stawiła się już na jedno przesłuchanie. Jednak prokuratura nie posądza jej o celowe ukrywanie się, dlatego też wysłała jej kolejne zawiadomienia. Była asystentka Cimoszewicza – jak tłumaczył rzecznik prokuratury – nie została jeszcze przesłuchana w charakterze podejrzanego.

Anna Jarucka jest jednak w ciąży i dzięki zaświadczeniom lekarskim może skutecznie unikać spotkań z prokuraturą.