Wielu Amerykanów z przerażeniem przyjmuje informacje władz o zagrożeniu terrorystycznym, ale okazję do interesów zwietrzyli sprzedawcy najróżniejszych artykułów pomagających przetrwać w razie ataku. Zacierają ręce, bowiem interes idzie znakomicie.

Poziom alarmu podwyższono na pomarańczowy (bardzo wysoki) 7 lutego. Najbardziej przejęli się tym mieszkańcy wielkich miast. Amerykańskie sklepy sprzedają nawet do 300 masek przeciwgazowych dziennie. Jednak spory popyt jest także na kombinezony chemiczne, latarki, czy urządzenia emitujące sygnały dźwiękowe.

Firma Quark Securities reklamowała ostatnio w "New York Timesie" cały zestaw ratunkowy, w skład którego wchodzi maska gazowa, kombinezon, lampa, siekiera, rękawice ochronne, kanistry na wodę i alarm dźwiękowy. Na pomysł połączenia tych rzeczy specjaliści przedsiębiorstwa wpadli po zamachach z 11 września. Zainteresowanie jest olbrzymie.

W przypadku ataku chemicznego albo nuklearnego przydatność wszelkich tego rodzaju wyrobów może się okazać wątpliwa, ale - jak mówi Frederic Samama z firmy Safer America - "chodzi o to, że sprzedaje się bezpieczeństwo, ale także spokój ducha".

23:35