Blond włosa dziewczynka, znaleziona w zeszłym tygodniu w romskim rodzinie w Grecji, mogła zostać kupiona za 850 funtów - pisze brytyjska prasa. Dziennikarze cytują także romskiego ojca dziewczynki, który całą winę zrzuca na swoją żonę. "Mówiłem jej, że nigdy nie chciałem Marii w naszym domu. To jakby mieć w domu bombę"’.

39-latek oskarżony o porwanie Marii twierdzi, że w 2009 roku, kiedy dziewczynka pojawiła się u nich, był poza domem. Przez telefon dowiedział się, że żona przygarnęła dziecko. Kobieta miała powiedzieć mu, że dziewczynkę zostawiła jej bułgarska rodzina.

Taką wersję potwierdza także przywódca miejscowej społeczności romskiej. Według niego w ich obozowisku pojawiła się bułgarska rodzina, która próbowała sprzedać im dzieci. Cena za jedno miała wynosić około 850 funtów.

Badamy dziesięć spraw, m.in. z Polski i USA

Jak informuje organizacja "Uśmiech Dziecka", pod opieką której przebywa teraz Maria, grecka policja w ramach śledztwa sprawdza około dziesięciu spraw dotyczących zaginięć dzieci ze Stanów Zjednoczonych, Szwecji, Polski i Francji.

Zgłosiła się m.in. rodzina mieszkająca w Kansas City. Amerykanie twierdzą, że "blond aniołek" - jak ochrzciła dziewczynkę brytyjska prasa - może być ich córką zaginioną w październiku 2011 roku. Lisa Irwin miała wtedy zaledwie 11 miesięcy. Zgłoszenie amerykańskiej rodziny jest jednym z branych pod uwagę. "Badamy wszelkie ślady. Jednak na tę chwilę nie mamy dalszych komentarzy" - tłumaczą policjanci.

Centrum zajmujące się zaginionymi osobami w USA stworzyło możliwy portret Lisy, jednak mimo dużych podobieństw w wyglądzie zewnętrznym problemem pozostaje wiek dziewczynki. Lisa miałaby ukończyć 3 lata, natomiast wiek dziewczynki odnalezionej w obozowisku Romów ocenia się na 4 lub nawet 5-6 lat.

Dziewczynka, znana jako Maria, została odnaleziona w zeszłym tygodniu niedaleko miasta Farsala w centralnej Grecji. Podejrzenia funkcjonariuszy wzbudziła blada skóra oraz jasne oczy i włosy kilkulatki, a także brak fizycznego podobieństwa z parą podającą się za jej rodziców.

Badania DNA wykazały, że nie jest ona córką opiekującego się nią małżeństwa. Para nie była w stanie spójnie wyjaśnić pochodzenia dziewczynki i stale zmieniała zeznania. Oboje w kilku regionalnych urzędach zarejestrowali różną liczbę dzieci. Ich deklaracje są mało wiarygodne, bo np. z tych złożonych przez kobietę wynika, że w ciągu 10 miesięcy urodziła sześcioro dzieci.

Policja zwróciła się o pomoc w identyfikacji dziewczynki do Interpolu.

Daily Mail/Daily Telegraph/ PAP