Od stycznia wszystkie recepty w Polsce będą jednakowe i nie będą posiadały żadnych zabezpieczeń. Tymczasem na początku miesiąca niektóre kasy chorych, m.in. łódzka i śląska wprowadziły nowe wzory recept – z zabezpieczeniami. Na ich przygotowanie i produkcje, tylko Śląska Kasa Chorych przeznaczy do końca roku trzy miliony złotych.

Resort zdrowia tymczasem argumentuje, że zabezpieczenia nie pozwolą uniknąć oszustw, a nie wszystkie kasy w Polsce stać na wprowadzenie nowych druków. Na taką argumentację padła bardzo krotka odpowiedź: "Na takiej samej zasadzie moglibyśmy nie zabezpieczać pieniędzy" – powiedział Jacek Kopocz, rzecznik Śląskiej Kasy Chorych. Kopocz nie ukrywa, że nie rozumie działań ministerstwa: "Odejście od zabezpieczeń recept byłoby krokiem wstecz i nadal pozwalałoby na duże nadużycia w sferze rynku lekami. Ministerstwo Zdrowia już trzy razy zmieniało rozporządzenie dotyczące nowych recept, powinno zrobić to jeszcze raz" - twierdzi rzecznik. Jego zdaniem koszt wprowadzenia znaków wodnych, kodów paskowych to zaledwie kilka procent kosztu recepty, a korzyści są wymierne: likwidacja masowego wyłudzania refundowanych leków. Recepta z zabezpieczeniami jest drukiem ścisłego zarachowania. Dzięki temu wiadomo, który lekarz i ile recept dostaje. Jeśli je zgubi, musi powiadomić Kasę. W przypadku nadużyć, łatwo ustalić kto jest za to odpowiedzialny. "Gdy wprowadzimy elektroniczny system rozliczania porad, nie będzie możliwe wypisywanie recept na przypadkowych pacjentów. Po prostu zauważymy, że tego dnia pacjenta w ogóle u lekarza nie było" – przekonuje Kopocz.

Śląska Kasa Chorych zamierza recepty z zabezpieczeniami stosować również w przyszłym roku. Rozporządzenie mówi bowiem, że do końca roku można produkować recepty z zabezpieczeniami. Można wyprodukować dowolną ilość, a potem wykorzystywać: "Jest to proces ciągły. Nie można powiedzieć, że od pierwszego stycznia te recepty będą nieważne bo one nie mają żadnych elementów, aby nie mogły być ważnymi" – twierdzi Kopocz. Jednak pracownicy Śląskiej Kasy Chorych liczą bardziej na rozsądek urzędników ministerstwa, niż na pojemność magazynów.

Dodajmy, że tylko w Częstochowie trzech lekarzy związanych z oddziałem onkologicznym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego oraz właściciele aptek podejrzani są wyłudzenie ponad miliona złotych refundacji za drogie leki. Wypisywali recepty na nieżyjące osoby lub przypadkowych pacjentów.

12:40