Najpierw stanie w korku, a kiedy uda się już dotrzeć na miejsce, szukanie miejsc parkingowych i oczekiwanie w kolejkach – to atrakcje czekające na turystów w stolicy polskich Tatr. A przyjezdnych wciąż przybywa.

Miasto w długi weekend przeżywa prawdziwe oblężenie. Przy wjeździe do Zakopanego ustawił się sznur aut, którego długość sięgnęła 20 kilometrów. Błyskawicznie zabrakło miejsc na drodze do Morskiego Oka. Także tam uformowała się 7-kilometrowa kolejka chętnych do zobaczenia słynnego tatrzańskiego jeziora.

Policjanci żartują, że wolne miejsca parkingowe zostały już tylko na drzewach. Kolejki turystów ustawiają się na szlakach i przed wejściami na trasy. Odwiedzający jednak dzielnie czekają, „bo nie ma wyjścia – jest atrakcja i trzeba”. Z turystami rozmawiał Maciej Pałahicki: