W Moskwie zaginął wczoraj biskup Andrzej Śliwiński - ordynariusz diecezji elbląskiej. Jechał do Irkucka na uroczystość konsekracji nowozbudowanej katedry.

Biskup przyleciał z Polski w poniedziałek samolotem "Aerofłotu" na międzynarodowe lotnisko Szeremietiewo-2. Powinien był przejechać na lotnisko Szeremietiewo-1, aby wsiąść do samolotu odlatującego do Irkucka, ale prawdopodobnie w ogóle się tam nie pojawił. Służby na obu lotniskach - celne, straż graniczna i milicja, nic nie wiedzą o losie biskupa.

"Wiadomo, że doleciał z Warszawy do Moskwy i tam się ślad urywa. To jest już kilkadziesiąt godzin od zaginięcia, ale od tego czasu próbujemy się czegoś dowiedzieć. Oczywiście to jest tak, że organy rosyjskie muszą być nam pomocne, ale chwilowo kamień w wodę" - powiedział rzecznik MSZ, Paweł Dobrowolski.

Te informację potwierdziła polska ambasada w Moskwie. Wydział konsularny ambasady szuka zaginionego, jednak nasze źródła twierdzą, ze szanse na jego odnalezienie nie są zbyt wielkie. Być może biskup został uprowadzony przez taksówkarską mafię, ograbiony i - w najlepszym wypadku - porzucony gdzieś na odludziu.

Posłuchaj naszego moskiewskiego korespondenta Andrzeja Załuchę RMF FM:

Także biskup pomocniczy diecezji elbląskiej, Józef Wysocki wie tylko tyle, że biskup Śliwiński nie dojechał do Irkucka. Od poniedziałku nie miał też od niego żadnych wiadomości.

Pomimo poszukiwań prowadzonych od poniedziałku wieczór przez różne instancje, do środy wieczór nie odnaleziono go na terenie Moskwy.

00:45