"O zbrodni wiedziałam już dzień po niej" – mówiła w trzecim dniu procesu dziewczyna jednego z oskarżonych o zbrodnię w warszawskiej filii Kredyt Banku. Kamila M. jest oskarżona o nie powiadomienie o zbrodni, paserstwo i zacieranie śladów. Wcześniej do zabójstwa trzech kasjerek i strażnika przyznał się główny oskarżony Grzegorz Sz., a Marek R. przyznał, że brał udział w napadzie.

Kamila M. odmówiła składania wyjaśnień przed sądem, więc odczytano protokoły jej przesłuchań ze śledztwa. "O wszystkim dowiadywałam się stopniowo. Dzień po zbrodni wiedziałam już na pewno" - mówiła w prokuraturze. Oskarżona zeznała, że Marek R. potwierdził, iż to oni dokonali napadu na bank: "Nie mogłam uwierzyć, że to oni zrobili. Gdybym wiedziała wcześniej, że mój narzeczony ma w czymś takim uczestniczyć, zapobiegłabym" - mówiła w śledztwie. Za kilkanaście tysięcy złotych, które przypadły po napadzie Markowi R., kupił on swej dziewczynie skórzaną kurtkę, buty, opłacił czesne w liceum zawodowym, fundował imprezy i wyjazdy.

Sąd przesłuchał dziś też ojca Kamili M., także oskarżonego o paserstwo. Mężczyzna przyznał, że przechowywał pieniądze, ale nie wiedział, iż pochodzą z napadu na Kredyt Bank. Bank odzyskał wszystkie dewizy, Andrzej M. wydał je

policji. Przed sądem odpowiada z wolnej stopy.

Czwartek jest kolejnym dniem procesu w sprawie głośnego poczwórnego zabójstwa sprzed roku. Na poprzednich rozprawach główny oskarżony Grzegorz Sz. przyznał się, że zastrzelił strażnika i trzy kasjerki w banku. Kolejny oskarżony, Marek R. przyznał się do udziału w napadzie, ale winę za morderstwo zarzucił na Sz. Trzecim oskarżonym jest Krzysztof M., ochroniarz tego banku, któremu zarzuca się zaplanowania napadu.

Trzeciego marca 2001 roku w warszawskiej filii Kredyt Banku zastrzelono trzy kasjerki i strażnika banku. Skradziono ponad 100 tysięcy złotych.

foto RMF

15:25