Wstawanie przed świtem, wczesny poranek spędzany w lesie i litr jagód co dwie godziny – to nie harmonogram kolonijnego dnia, a letnia rzeczywistość zarabiających na sprzedawaniu leśnych owoców i grzybów.

Są wsie, gdzie z takiego handlu utrzymują się nawet wszyscy mieszkańcy – zarówno dorośli, jak i dzieci. Przykładem mogą być wsie w okolicach wielkopolskiego Rogoźna. Dla kilkunastu złotych zarobku ich mieszkańcy wstają wcześnie i długie godziny spędzają w lesie, zbierając jagody czy grzyby.

W tym roku jednak najprawdopodobniej zarobek będzie kiepski. Jagody są małe – zatem trudno się je zbiera, zaś grzybów prawie w ogóle nie ma. Dodatkowym zmartwieniem sprzedawców są policjanci, którzy zakazują handlu. Posłuchaj relacji Łukasza Wysockiego: