Nie płacenie rachunków, libacje i awantury to "normalne" powody, dla których można stracić mieszkanie spółdzielcze. Ale czy można zostać wykluczonym ze spółdzielni z powodu psa? Okazuje się, że tak...

Taki los spotkał Helenę Janik - do nie dawna członkinię krakowskiej spółdzielni "Pogodna Jesień". Dlaczego prawie 60-letnią chorą kobietę pozbawiono praw członka spółdzielni. Powodem jest... pies – wyrośnięty choć stary już wilczur Antares, pomocnik pani Heleny. Mieszkańcy do dziś wspominają, jak kiedyś uratował ją przed chuliganami, którzy wyrwali jej z rąk kule. Przez owe kule pani Helenie ciężko jest nadążyć za psem podczas spacerów. Zdaniem kobiety pies jest bardzo łagodny i nigdy nikogo nie ugryzł. Zwierzę służy jedynie za pretekst. "Pies jest groźny dla okolicy. Mało tego śmieci. Ale wystarczy, że pani Janik się poprawi i znów będzie naszym członkiem. Może mieć mieszkaniec psa w domu, ale musi się odpowiednio, zgodnie z regulaminem nim opiekować" – powiedział prezes spółdzielni Roman Mnich. Rzekomym skargom na wilczura pani Helena przeciwstawia listę poparcia z ponad 30 nazwiskami. Zaś sami sąsiedzi zza ściany są całym zamieszaniem trochę zdziwieni. Uważają oni, że pies jest łagodny i nie zagraża otoczeniu. Kobieta ma żal do spółdzielni, że nawet nie pozwolono jej się bronić podczas, gdy zapadały decyzje o wykluczeniu była chora i leżała w szpitalu. Teraz pozostało jej odwołanie. Czy straci swój dom okaże się wiosną.

Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM Witolda Odrobiny:

00:10