Eksplozja gazu lub bojlera była prawdopodobnie przyczyną wczorajszego zawalenia się hotelu w czeskich Lounach, gdzie zginęło sześcioro członków rodziny polskich Romów. Runęła część czterokondygnacyjnego budynku z prefabrykatów wzniesionego 12 temu, grzebiąc pod gruzami ponad 20 polskich Cyganów. Spod gruzów udało się wydobyć 14 żywych osób.

Zginęło sześcioro członków rodziny 30-letniej kobiety - jej rodzice, mąż, pięcioletnia córka, brat i bratowa. Ona sama ocalała. Akcję ratowniczą prowadzono w bardzo trudnych warunkach ze względu na ciągłe niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hotelu. Przy ratowaniu ludzi użyto kamerę termowizyjną, dzięki niej udało się znaleźć uwięzionych pod gruzami.

Dziś pracę rozpoczęła grupa ekspertów, badająca przyczyny tragedii. Według szefa miejscowej policji, prawdopodobnie wybuchł elektryczny bojler lub butla z gazem. Wcześniej świadkowie wypadku mówili, że przez zawalaniem się budynku słyszeli eksplozję.

Do największej katastrofy budowlanej w Czechach doszło w 1928 roku, kiedy zawalił się siedmiopiętrowy budynek w centrum Pragi. Zginęło wtedy 46 osób, a 23 zostało ciężko rannych.

foto RMF

14:00