Wspólnicy Marca Dutroux, belgijskiego pedofila oskarżanego o morderstwa i gwałty na dzieciach, regularnie odwiedzali Polskę. Kilkakrotnie byli m.in. w Szczecinie i Szczyrku. Początek procesu w tej największej w ostatnich latach aferze pedofilskiej w Europie rozpocznie się w poniedziałek.

Proces Dutroux oskarżonego o porwania, gwałty i morderstwa dziewczynek w wieku od 8 do 14 lat rozpoczyna się po ośmiu latach, już w najbliższy poniedziałek.

Z dokumentów, do których dotarła brukselska korespondentka RMF, wynika, że trzech najbliższych wspólników siatki pedofilskiej Dutroux regularnie przyjeżdżało do Polski; odwiedzali m.in. Szczecin, Szczyrk. Czy on sam był w naszym kraju – nie ma potwierdzenia. Pewne jest natomiast, że wielokrotnie jeździł na Słowację i organizował sieć prostytucji. Jego ofiarami miały być dzieci i kobiety z Europy Środkowo-Wschodniej.

Jeszcze przed aresztowaniem w wielu policyjnych raportach Dutroux i jego pomysł porywania dzieci łączono z firmą, która przemycała samochody. Przemyt ten dotyczył głównie Polski – wyjaśnia dziennikarz dochodzeniowy z dziennika "De Morgen". Wg niego belgijska policja nigdy nie prowadziła dochodzenia w Polsce, choć poszlaki wskazywały na międzynarodowe charakter afery. Belgijski wymiar sprawiedliwości po prostu tuszował sprawę, by nie kompromitować kraju.

Dutroux jest oskarżony o porwanie sześciu nieletnich dziewczynek, z których cztery prawdopodobnie zamordował. Jego aresztowanie w 1996 roku wstrząsnęło Belgami. Skandal był tym większy, że Dutroux popełniał zbrodnie, będąc na warunkowym zwolnieniu z więzienia, dokąd trafiał za poprzednie przestępstwa seksualne.

Dodajmy, że w piwnicy jego domu znaleziono dwie przetrzymywane dziewczynki. Dzieci zmarły po przewiezieniu do szpitala. Wcześniej policja, mimo przeprowadzanych rewizji, nie odkryła pomieszczenia.

08:10