Wniosek o uchylenie immunitetu parlamentarnego Andrzejowi Lepperowi przekazał wczoraj na ręce prokuratora generalnego, prokurator okręgowy w Warszawie. Przypomnijmy: Szef Samoobrony zarzucił w wystąpieniu sejmowym trzem politykom Platformy Obywatelskiej; Donaldowi Tuskowi, Andrzejowi Olechowskiemu i Pawłowi Piskorskiemu oraz Jerzemu Szmajdzińskiemu i Włodzimierzowi Cimoszewiczowi z SLD, kontakty z gangsterami i przyjmowanie od nich łapówek.

Andrzej Lepper zostanie narażony na utratę immunitetu za pomówienia, których dopuścił się w Sejmie wobec kilku prominentnych polityków. To nie jedyny zarzut, o którym mówi prokurator Zbigniew Jaskólski. We wniosku znalazło się również pomówienie godzące w ministra Włodzimierza Cimoszewicza, a szczególnie jego ojca, które Lepper wypowiadał w olsztyńskiej rozgłośni radiowej: "Zdaniem Prokuratury Okręgowej i Apelacyjnej zgromadzone w tej sprawie aktualnie dowody, dostatecznie uzasadniają wydanie postanowienia o postawieniu zarzutów o popełnieniu tych sześciu przestępstw wobec pana Andrzeja Zbigniewa Leppera" - mówił prokurator Jaskólski. Stosowny wniosek trafił już do prokuratora generalnego, jednocześnie minister sprawiedliwości Barbary Piwnik, która przekaże go Marszałkowi Sejmu i dopiero Wysoka Izba zdecyduje czy pozbawić posła Leppera immunitetu. Gdy tak się stanie - a deklarowało to większość posłów - dopiero wtedy prokurator będzie mógł postawić zarzuty szefowi Samoobrony.

Andrzej Lepper przekazał prokuraturze materiały, które - jego zdaniem - miałyby potwierdzać korupcję i kontakty polityków z gangsterami. Były to głównie spisane zeznania Bogdana Gasińskiego, byłego pracownika firmy Inter Commerce w województwie warmińsko-mazurskim. Gasiński miał być - jak twierdził - świadkiem wręczania łapówek politykom. Jego oświadczenie mówiło też m.in. o planach zamachów terrorystycznych na USA (miałby o nich wiedzieć gang pruszkowski), czy kupowaniu przez afgańskich Talibów wąglika w Klewkach niedaleko Olsztyna. W swoich zeznaniach Gasiński twierdzi, że był kurierem i przewoził dokumenty od Afgańczyków. Gasiński twierdził też, że widział, jak w lutym 2000 roku w Braniewie koło Elbląga Jerzy Nagraba ps. Dzięcioł wręczył Szmajdzińskiemu 50 tys. dolarów, które otrzymał od Rudolfa Skowrońskiego (byłego pracodawcy Gasińskiego). Miałaby to być rata za załatwienie miejsca w radzie nadzorczej przedsiębiorstwa Jelfa w Jeleniej Górze dla kolegi Skowrońskiego, ps. Dawcio lub Karateka. Prokuratura określiła zeznania Gasińskiego jako nieprawdopodobne i mało wiarygodne. Przez kilka dni był on przesłuchiwany.

Posła nie można przesłuchać w charakterze podejrzanego ani postawić mu zarzutów, ponieważ chroni go immunitet. Uchylić go może - na wniosek prokuratora generalnego - Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy posłów. Sam Lepper - choć wcześniej zapowiadał, że zrzeknie się immunitetu - powiedział wczoraj, że chce, by Sejm głosował nad uchyleniem mu immunitetu. Szef Samoobrony tłumaczy, że chce zobaczyć, kto z posłów będzie głosował przeciw niemu. Zapowiada, że dzisiaj złoży w prokuraturze drugą partię materiałów związanych z jego wystąpieniem w Sejmie i przedstawi nowych świadków w tej sprawie.

foto Archiwum RMF

05:55