Brytyjskie instytucje drżą w posadach. Wg nowego prawa, kobiety będą mogły domagać się informacji o zarobkach panów zatrudnionych na takich samych stanowiskach. Jeśli na jaw wyjdą różnice nie mające merytorycznego uzasadnienia, firmy będą oskarżane o seksizm i pozywane do sądu.

Z opowieści o dyskryminacji związanej z płcią słynie przede wszystkim finansowa dzielnica Londynu - City. Nowe prawo ma położyć temu kres. Zgodnie z nim, pracodawcy będą musieli każdorazowo uzasadniać, dlaczego za wykonywanie tych samych obowiązków mężczyźnie płacą więcej niż kobiecie.

Sondaże wykazują, że panie otrzymują trzy czwarte pensji i zaledwie połowę dodatków, jakimi wynagradza się panów.

W brytyjskich sądach toczy się już co najmniej kilka spraw dotyczących dyskryminacji w miejscach pracy. W jednym z przypadków, renomowanemu bankowi zarzuca się używanie atrakcyjnych kobiet, jako przynęty na bogatych klientów. Inna sprawa dotyczy wysoko wykwalifikowanej ekonomistki, którą zmuszano do podawania kolegom drinków.

Takie sprawy potencjalnie mogą zakończyć się wysokimi odszkodowaniami, dlatego menadżerowie biur i banków na gwałt są wysyłani na kursy, na których uczą się szacunku dla płci pięknej oraz właściwego dobierania słów.