Codziennie na komisariaty policji napływają zgłoszenia o kradzieży rowerów. Jednoślady znikają z domów, piwnic i ulic. Nie pomagają żadne zabezpieczenia - sztaby, stalowe linki i kłódki, złodzieje forsują wszystkie przeszkody.

Kradzieże rowerów to jednak nie tylko polski problem, np. w Berlinie ginie kilkadziesiąt jednośladów dziennie. Wystarczy chwila nieuwagi.

Niemal przed każdym sklepem i knajpą znajdziemy w Niemczech miniparking dla rowerów, najczęściej jest to specjalny stojak. I choć Niemcy zabezpieczają swoje rowery przed kradzieżą – używając łańcuchów czy specjalnych zamków - to dla złodziei i tak nie stanowi to żadnego problemu.

Właściciele jednośladów szukają więc bardziej skutecznych sposobów przez złodziejami. I tak idąc do sklepu, zabierają ze sobą jedno koło, siodełko czy też kierownicę. Inni z kolei podróżują po mieście starym rowerem, który nie kusi swoim widokiem.

Można także wykupić ubezpieczenie – rocznie kosztuje to od 25 do 40 euro. O ubezpieczenie w polskich placówkach pytał reporter RMF Maciej Pałahicki:

Dobrym sposobem zabezpieczenia roweru przed kradzieżą może być jego znakowanie. Jak pokazują statystyki oznakowane pojazdy rzadziej padają łupem złodziei. Powód - nie da się usunąć numeru w sposób niewidoczny; złodzieje mają problem ze zbyciem kradzionych jednośladów. Ponadto takie rowery znacznie częściej można odzyskać. Posłuchaj lubelskiego reportera RMF Krzysztofa Kota.